Strony

środa, 25 czerwca 2014

Nie gorsz innych mówieniem prawdy - bądź "budujący"

Dlatego słuchajcie słowa Pana, wy szydercy, panujący nad tym ludem, który jest w Jeruzalemie! Ponieważ mówicie: Zawarliśmy przymierze ze śmiercią i z krainą umarłych mamy umowę, więc gdy nadejdzie klęska potopu, nie dosięgnie nas, gdyż kłamstwo uczyniliśmy naszym schronieniem i ukryliśmy się pod fałszem (Księga Izajasza 28:14, 15, BW).

Gdyż jest to lud przekorny, synowie zakłamani, synowie, którzy nie chcą słuchać zakonu Pana, którzy mówią do jasnowidzów: Nie miejsce widzeń! a do wieszczów: Nie wieszczcie nam prawdy! Mówcie nam raczej słowa przyjemne, wieszczcie rzeczy złudne! (Księga Izajasza 30:9, 10, BW).

Ci, którzy maja odwagę rozmawiać ze swoimi (jeszcze) współwyznawcami o problemach dotyczących społeczności ŚJ, spotykają się natychmiast z zarzutem, jakoby  byli nazbyt krytyczni, a za mało „budujący”. Jak się jednak mają te „zarzuty” do pierwowzorów biblijnych? Czyż działalność mężów wiary opisanych w Biblii (z Synem Bożym na czele) nie polegała zawsze na krytyce tego, co niewłaściwe, a nie na chwaleniu tych, którzy wystarczająco wychwalali samych siebie? Dlaczego? Ponieważ zależało im na „wyprostowaniu tego, co krzywe”, a nie na podtrzymywaniu dobrego samopoczucia u sprawców owego wykrzywiania. Myślę, że najlepiej oddają to słowa „Gorliwość o dom Twój pożera mnie” (Psalm 69:10, Ew. Jana 2:17). Widząc oczywiście to co dobre, słudzy Boga boleli nad tym, co złe i ten właśnie ból leżał u podstaw ich działania. Coraz więcej szczerych osób jest  najdelikatniej rzecz ujmując – rozczarowanych istniejącym (i pogarszającym się w zawrotnym tempie) stanem rzeczy (a nic nie wskazuje na szansę pozytywnych zmian, wręcz przeciwnie). Samouwielbienie wyrażane przez autorów artykułów made in WTS, ich mocodawców i tych, którzy mają ochotę czcić tego współczesnego „złotego cielca” zdaje się przekraczać resztki granic przyzwoitości. I nic tu nie pomogą artykuły (skądinąd ciekawe) o pszczółkach, kwiatkach i motylkach z Przebudźcie się!
Na dzień dzisiejszy najbardziej budujące jest to, że rośnie liczba osób dostrzegających obłudę i dwulicowość WTS-u. Dzięki witrynom takim jak ta mają poczucie wspólnoty z myślącymi podobnie współbraćmi, choć często z różnych przyczyn ich stan w organizacji (a raczej, precyzyjnie rzecz ujmując, w społeczności) jest określany mianem „nieczynny”, a wielu z nich z różnych względów nie uczęszcza na zebrania, które już dawno przestały spełniać kryteria zanotowane w Liście do Hebrajczyków 10:24,25 (o ile kiedykolwiek je spełniały...), będąc raczej zniechęcające niż „zachęcające” na skutek sposobu ich prowadzenia oraz braku możliwości wyrażenia zdania innego niż zgodne z cytowanymi akapitami.

Chwalenie organizacji w jej obecnym stanie nie służy niczemu dobremu, co najwyżej jest „wodą na młyn” dla tych, którzy twierdzą, że „nie jest tak źle”. Tymczasem – JEST BARDZO ŹLE!