sobota, 26 lipca 2014

Spekulacje czy „NOWE ŚWIATŁO”?

     W Strażnicy nr 9 z 1988 roku ukazało się następujące Pytanie czytelników”:
Czy chrześcijanin, któremu zmarł współmałżonek, postąpi mądrze, gdy pozostanie samotny w nadziei na połączenie się z nim w przyszłości?
W odpowiedzi napisano m.in.:
Zwróćmy uwagę na odpowiedź, jakiej Jezus udzielił saduceuszom: „Dzieci tego systemu rzeczy żenią się i wychodzą za mąż, ale poczytani za godnych osiągnięcia tamtego systemu rzeczy i powstania z martwych nie żenią się ani nie wychodzą za mąż. Właściwie też nie mogą już umierać, bo są podobni aniołom; i są dziećmi Bożymi, będąc dziećmi zmartwychwstania. A że umarli podlegają wskrzeszeniu, wyjawił to nawet Mojżesz (...), gdy nazwał Jehowę ‛Bogiem Abrahama i Bogiem Izaaka, i Bogiem Jakuba’. On nie jest Bogiem martwych, lecz żywych, bo dla Niego ci wszyscy są żywi” (Łuk. 20:34-38; Mat. 22:29-32).                                                                                                 
  
Niektórzy są zdania, iż Jezus miał tu na myśli zmartwychwstanie niebiańskie, istnieją jednak powody, by uważać, że powyższa wypowiedź dotyczy zmartwychwstania ziemskiego w nadchodzącym „systemie rzeczy”. Na czym oparty jest ten pogląd? Ludzie wypytujący Jezusa ani w niego nie wierzyli, ani nic nie wiedzieli o zmartwychwstaniu do życia w niebie. Chodziło im o rodzinę żydowską podlegającą Prawu. Odpowiadając, Jezus wspomniał o Abrahamie, Izaaku i Jakubie — a każdy z nich spodziewał się ponownego życia na ziemi (Rodz. 42:38, Biblia Tysiąclecia, wyd. II; Hioba 14:13-15; por. Hebr. 11:19). Patriarchowie ci, jak również miliony innych ludzi, którzy zmartwychwstaną i okażą się wierni, będą wtedy „podobni aniołom”. Choć będą śmiertelni, nie umrą, gdyż Bóg uzna ich za sprawiedliwych, godnych życia wiecznego.

Nie trzeba było nadzwyczajnej bystrości umysłu, aby dostrzec, że sformułowanie użyte przez Jezusa „nie mogą już umierać” jest podobne do zawartego w Apokalipsie określenia: „nad tymi druga śmierć nie ma władzy” (Objawienie wg Jana 20:6, NW).
W wersecie tym jest mowa o współkrólach i współkapłanach Jezusa, nad którymi „druga śmierć nie ma władzy”. Również argument o tym, że rodzaj słuchaczy niejako wymuszał na Jezusie dostosowywanie się do ich rozumowania, oparty był na błędnych przesłankach. Jezus często odpowiadał w sposób, który nie zawsze był ściśle dostosowany do sposobu myślenia słuchaczy, o czym świadczy choćby fragment z Ewangelii wg Jana dotyczący „jedzenia ciała i picia krwi Syna Człowieczego” (6:53). Zarówno ta wypowiedź, jak i jej kontekst, opisany w rozdziale 6-tym tej Ewangelii, spowodowały zgorszenie i odejście wielu uczniów Pana (Jana 6:66)!
Stało się tak dlatego, że Mistrz wyszedł daleko poza dosłowność wywodów, oczekując od słuchaczy wnikliwości i nie tłumacząc im wszystkiego – choć może tego oczekiwali – „kawę na ławę”.  

Chociaż odpowiedź na „Pytanie czytelników” z 1988 roku okraszono zapewnieniem, iż „nie ma powodu, aby przykładać dziś do tej sprawy zbyt dużą wagę” i „można po prostu zaczekać i zobaczyć, co będzie”, to przecież autorytet „kanału łączności” nie pozwalał na zbyt swobodną dyskusję nad zasadnością owego „wyjaśnienia”, jak i zresztą każdego innego. Musiało upłynąć 26 lat, aby „pomazańcy” (czyli chrystusowie) z Biura Głównego doszli do wniosków, które wiele z tzw. „drugich owiec” wyrażało już od dawna w gronie zaufanych przyjaciół. Świadczy to dobitnie o „prawdziwości” buńczucznych twierdzeń o wpływie Ducha Świętego (pisanego przez wydawców Strażnicy z małej litery) na Biuro Główne i płynące stamtąd „zrozumienie” (takie – co tu ukrywać, bezczelne – sformułowanie pojawiło się w Strażnicy z 15.07.2010 roku w artykule pt. „Jak duch działa w czasie końca”).

I oto – przypomnijmy jeszcze raz – po 26 latach w Strażnicy z 15. 08. 2014 roku opublikowano ponownie „Pytanie czytelników” dotyczące omawianego zagadnienia:

Jezus powiedział saduceuszom, że zmartwychwstali „ani się nie żenią, ani nie wychodzą za mąż” (Łukasza 20:34-36). Czy mówił o zmartwychwstaniu ziemskim?

W odpowiedzi czytamy m.in.:

Przez lata w naszych publikacjach wyrażano pogląd, że słowa Jezusa dotyczące zmartwychwstania i pobierania się prawdopodobnie dotyczą zmartwychwstania ziemskiego i że osoby wskrzeszane do życia w nowym świecie najwyraźniej nie będą się żenić ani wychodzić za mąż (Mat. 22:29, 30; Marka 12:24, 25; Łuk. 20:34-36). Ale czy z drugiej strony — bez zajmowania dogmatycznego stanowiska — można przyjąć, że słowa Jezusa odnoszą się do zmartwychwstania niebiańskiego?

Proszę, proszę… Mędrcy z Brooklynu odżegnują się od „zajmowania dogmatycznego stanowiska”! Jestem pod wrażeniem!

Następnie pisarze przypominają, że:

Dlaczego w naszych publikacjach pisano, że Jezus przypuszczalnie mówił o zmartwychwstaniu ziemskim? Wniosek taki opiera się głównie na dwóch argumentach. Po pierwsze, uważa się, że saduceusze najwyraźniej mieli na myśli zmartwychwstanie ziemskie i że Jezus udzielił im odpowiedzi stosownej do ich poglądu. Po drugie, Jezus zakończył swoją wypowiedź wzmianką o Abrahamie, Izaaku i Jakubie — wiernych patriarchach, którzy mają być wskrzeszeni do życia na ziemi (Łuk. 20:37, 38).

Po czym błyska oślepiające „nowe światło”:

Całkiem możliwe jednak, że Jezusowi chodziło o zmartwychwstanie niebiańskie. Na czym moglibyśmy oprzeć taki wniosek? Rozważmy dwa kluczowe sformułowania.
„Poczytani za godnych dostąpienia (...) zmartwychwstania spośród umarłych”.
Wierni pomazańcy są ‛poczytani za godnych królestwa Bożego’ (2 Tes. 1:5, 11). Na podstawie okupu zostają uznani za prawych ku życiu, dzięki temu nie umierają jako potępieni grzesznicy (Rzym. 5:1, 18; 8:1). Są określani mianem ‛szczęśliwych i świętych’ i uznani za godnych wskrzeszenia do życia w niebie (Obj. 20:5, 6). Natomiast wśród wzbudzonych do życia na ziemi znajdą się „nieprawi” (Dzieje 24:15). Czy można o nich powiedzieć, że są „poczytani za godnych” zmartwychwstania?
„Nie mogą już umrzeć”. Jezus nie powiedział: „Już nie umrą”, ale: „Nie mogą już umrzeć”. W innych przekładach zwrot ten oddano następująco: „Nie podlegają śmierci” czy też „Śmierć nie ma już nad nimi władzy”. Pomazańcy, którzy wiernie kończą swój ziemski bieg, są wskrzeszani do nieba i otrzymują nieśmiertelność — bezkresne, niezniszczalne życie (1 Kor. 15:53, 54). Śmierć nie ma już władzy nad tymi, którzy dostępują zmartwychwstania niebiańskiego.

Naprawdę – nie żartuję – ciekawe argumenty! Np. oprócz oczywistego wniosku, że słowa „nie mogą już umrzeć” MUSZĄ dotyczyć obdarowanych nieśmiertelnością, znajdujemy ciekawe spostrzeżenie, iż trudno powiedzieć o nieprawych, że są „godni zmartwychwstania”. Argument pozornie słuszny – jednak po bliższym przyjrzeniu się  – wadliwy. Owszem, jeżeli wypowiedź Jezusa istotnie dotyczy tzw. „klasy niebiańskiej”, to można się z nim zgodzić. Jednakowoż – jeśli brać pod uwagę dotychczasowe pojmowanie zagadnienia (a taką możliwość pozostawiono w omawianych wywodach) – jeżeli Bóg zechce kogoś wskrzesić, to znaczy, że z Jego punktu widzenia  BYŁ TEGO GODNY, zwłaszcza, że pojęcie „nieprawy” jest bardzo pojemne. Chyba nietrudno dostrzec różnicę pomiędzy nieprawościami biblijnego króla Judy Manassesa, a np. Izraelitą, który złamał nakaz święcenia sabatu. 

W dalszej części odpowiedzi na „Pytanie czytelników” autorzy uzasadniają to, o czym pisałem powyżej, a mianowicie, że ze sposobu udzielania odpowiedzi przez Jezusa można wyciągnąć niekoniecznie tylko „jedynie słuszny” wniosek i obalają swoje twierdzenia sprzed 26 lat:
                                          
Jezus nie zawsze udzielał przeciwnikom odpowiedzi zgodnej z ich sposobem myślenia. Na przykład Żydom, którzy domagali się od niego znaku, rzekł: „Zburzcie tę świątynię, a ja w trzy dni ją wzniosę”. Zapewne wiedział, że myśleli o literalnej świątyni, „ale on mówił o świątyni swego ciała” (Jana 2:18-21). Być może Jezus nie uznał za konieczne odpowiadać nieszczerym saduceuszom, którzy nie wierzyli we wskrzeszenie umarłych ani istnienie aniołów (Prz. 23:9; Mat. 7:6; Dzieje 23:8). Niewykluczone, że chciał raczej objawić prawdę o zmartwychwstaniu niebiańskim swym szczerym uczniom, którzy pewnego dnia mieli go dostąpić.

Po tych argumentach następuje jeszcze kilka dodatkowych, po czym możemy przeczytać:

Zamiast jednak niepotrzebnie spekulować, jak na nie odpowiedzieć, lepiej po prostu poczekać i zobaczyć. Ale jednego możemy być pewni: posłuszni ludzie będą szczęśliwi, ponieważ Jehowa zaspokoi wszelkie ich potrzeby i pragnienia w najlepszy możliwy sposób (Ps. 145:16).

No wreszcie – czyżby pisarze przyznali się, że ich „nowe światła” to jedynie spekulacje??? Nie rozpędzaj się, drogi Czytelniku. Gdy TY rozważasz różne wersje możliwe do zaakceptowania, to spekulujesz, ale gdy Biuro Główne, to sprawa przedstawia się zupełnie inaczej.
Ciekawe, czy wśród żyjących wykluczonych ze społeczności są tacy, którzy do czasu ukazania się tegorocznej sierpniowej Strażnicy byli bliżsi jej „światła” niż poglądów do tej pory obowiązujących? Jeśli zostali wykluczeni, czy teraz WTS przeprosi ich i zaprosi do ponownej współpracy, rehabilitując ich nadszarpnięte przez działanie tzw. „komitetów sądowniczych” dobre imię? Śmiejesz się drogi Czytelniku? JA TEŻ!

wtorek, 22 lipca 2014

Komu by tu jeszcze wcisnąć ten kit?

W Strażnicy z 1 października  2014 roku zamieszczono pierwszy z dwóch artykułów zatytułowanych „Kiedy zaczęło panować Królestewo Boże?” Zagadnienie to zostało przedstawione w formie dyskusji z „zainteresowanym”, który — zgodnie z tradycją Strażnic przeznaczonych dla am haarec, jest ciemny jak tabaka w rogu, „łykając” z aprobatą komplet proponowanych mu zestawów wersetów, mający na celu wyłożenie  podstaw strażnicowej chronologii dotyczącej snu Nabuchodonozora, zburzenia starożytnej Jerozolimy prze Babilończyków rzekomo w roku 607 p.n.e. i równie rzekomego nastania Królestwa Bożego w roku 1914 n.e. 
Nie ma sensu w tym miejscu przytaczać ponownie szczegółowej argumentacji obaljącej straznicowe mity, którą Czytelnicy moga znaleźć tutaj, w artykule dotyczącym fałszowania Biblii ze szczególnym wykorzystaniem publikacji Carla Olofa Jonssona. Warto natomiast po raz kolejny uświadomić sobie, że WTS NIGDY nie wycofa się ze swoich fantazji chronologicznych, szczególnie tych, które dotyczą roku 1914 n.e., ponieważ jak to wykazał m.in. Raymond Franz, doktryna ta jest jedną z głównych podstaw istnienia organizacji. Toteż mimo mataczeń w sprawie „pokolenia”, zwanych „uściśleniami” (wiekszość Świadków Jehowy juz nawet nie potrafi powiedzieć, która z kolejnych wersji jest obecnie obowiązująca!), WTS raczej nie podetnie „gałęzi, na której siedzi”, i to całkiem wygodnie!
W omawianej Strażnicy data 607 p.n.e. pojawia się  bez żadnego dowodu (skąd miano by go wziąć!?) w rozważaniach „głosiciela”, zaś zachwycony nim „zainteresowany” o imieniu Piotr zdaje sie być przekonany co do swoisrej „logiki” wywodów niejakiego Damiana: Czytamy:

W trakcie swojej ziemskiej służby Jezus zaznaczył, że „siedem czasów” jeszcze się nie skończyło. Musi to być więc bardzo długi okres. Rozpoczął się setki lat przed przyjściem Jezusa na ziemię i trwał przez pewien czas po jego powrocie do nieba.”


Konia z rzędem temu, kto odnajdzie w Biblii wypowiedź Jezusa o „siedmiu czasach pogan” lub wykaże, że zapowiedź Pana dotycząca przyszlości Jerozolimy (czyli proroctwo) dotyczyła przeszłości miasta, ropzoczynając swoje spełnienie kilkaset lat wcześniej, w osławionym roku 607 p.n.e.



Z nieceierpliwością czekam na druga część omawianego artykułu. Jego argumenatcja będzie zapewnie równie przekonywująca! Przy okazji podobnych wywodów widać jasno, jakiego gatunku „narybek” jest obecnie możliwy do „złowienia” w sieci WTS-u. Panie Piotrze — zanim „głosiciel” znów do Pana zawita, poczytaj Pan nieco z różnych źródeł na temat, który poruszył. Może w ten sposób, uzbrojony w rzeczową argumenatcję, pomoże mu Pan zobaczyć, jak się rzeczy mają. Bo tak naprawdę, to może się okazać, że jemu bardziej potrzebna jest pomoc, aniżeli Panu... 

niedziela, 13 lipca 2014

Czy to też "NIC TAKIEGO"?

Po lekturze tego wpisu, życiorysu Barbary Anderson, tego materiału i wielu podobnych nadal zapewne znajdą się osoby bagatelizujące skalę problemu i pocieszające się myślą, że przecież problem molestowania seksualnego nieletnich i pedofilii to po pierwsze zjawisko marginalne, po drugie zaś – trudno oczekiwać doskonałości od niedoskonałych ludzi, więc nie ma się czym przejmować. Osoby niezorientowane mogą nawet wyrażać przekonanie, że „organizacja Jehowy” dba o czystość zboru i zapewne starsi usuwają ze społeczności osoby będące zagrożeniem dla jej czystości moralnej i duchowej. Tymczasem, jak to już dawno ujawnił były nadzorca w zborze Świadków Jehowy – Bill Bowen – WTS posiada tajną bazę niemal 24 tysięcy odnotowanych pedofilów, a wiele przypadków przestępstwa pedofilii jest tuszowane i nie zgłaszane władzom, co – jak w wypadku walijskim – rozzuchwala bezkarnego przestępcę i w ten sposób członkowie osławionych „komitetów sądowniczych” stają się współwinni kolejnych zbrodni ze strony zwyrodnialców. 
Wracając do przedstawionych na wstępie hipotetycznych argumentów ewentualnych apologetów WTS-u, zmuszony jestem ich zmartwić – są błędne. W I wieku n.e. zło moralne wśród zrodzonych z Ducha chrześcijan było prawdopodobnie tak rzadkie, że kiedy już do niego doszło, apostoł Paweł poczuł się zmuszony napisać o tym do zboru korynckiego w 1-szym Liście d Koryntian 5:1-5 (NW):

Doprawdy, mówi się o rozpuście wśród was, i to takiej rozpuście, jakiej nie ma nawet wśród narodów, mianowicie że pewien mężczyzna ma żonę swego ojca. A wy - czy jesteście nadęci, zamiast pogrążyć się w żałości, żeby człowieka, który się dopuścił tego czynu, usunąć spośród siebie? Ja natomiast, chociaż nieobecny ciałem, ale obecny duchem, oczywiście już osądziłem; jak gdybym był obecny, owego człowieka, który tak postąpił, żebyście wy - a także mój duch mocą naszego Pana, Jezusa - gdy się zbierzecie w imię naszego Pana, Jezusa, wydali takiego człowieka Szatanowi ku zagładzie ciała, aby duch został wybawiony w dniu Pańskim.

Osobnym problemem – który szczegółowo omówiony jest na witrynie komitetsadowniczy.net – jest zagadnienie „sądzenia” grzesznika przez ZBÓR, a nie przez tajny, inkwizycyjny „komitet sądowniczy”, o którego istnieniu chrześcijanie w I w. n.e. nie mieli najmniejszego pojęcia.
Decydującym czynnikiem, który powinien zwrócić naszą uwagę w związku z omawianym problemem pedofilii i molestowania wewnątrz społeczności ŚJ, jest PODEJŚCIE do problemu przez zawiadowców organizacji. Porównajmy: apostoł Paweł nie tuszuje skandalicznego zachowania współwyznawcy, wręcz przeciwnie – nagłaśnia problem w tym celu, aby pozostali chrześcijanie WIEDZIELI, kogo – dla własnego i jego rzeczywistego dobra – należy unikać. Tymczasem obecnie, jak wynika choćby z relacji Barbary Anderson, starsi w zborach zgodnie z zaleceniami „z góry” tuszowali sprawy, „wyciszali" je, często z powodu – włos jeży się na głowie! – by nie przyniosło ujmy „organizacji Jehowy! A przecież takim postępowaniem właśnie ONI byli winni owej ujmy! Czyż Bóg, który „nie ma względu na osobę” (Dz. Ap. 10:34) nie nakazuje Swoim chwalcom usuwać zło w zarodku, bez względu na to, czy sprawcą jest „maluczki”, czy też ktoś uchodzący za „wielkiego” (np. starszy zboru)? Czyż słowa zapisane w Księdze Przypowieści 8:13 miałyby być tylko pustym frazesem, niejako przykładem teorii rozmijającej się z praktyką?
Zwróćmy uwagę na ten fragment i sąsiadujący z nim kontekst:

Bojaźń przed Jehową oznacza nienawidzenie zła. Nienawidzę wywyższania się i pychy, i złej drogi, i przewrotnych ust. Ja mam radę i praktyczną mądrość. Ja - zrozumienie; ja mam potęgę. Dzięki mnie panują królowie, a wysocy urzędnicy ustanawiają to, co prawe. Dzięki mnie książęta sprawują władzę książęcą, a wszyscy dostojnicy sądzą w prawości. Miłuję tych, którzy mnie miłują, a znajdują mnie ci, którzy mnie szukają. (Przypowieści 8:13-17, NW).

Barbara Anderson swoja walkę o prawa pokrzywdzonych okupiła wykluczeniem ze społeczności ŚJ. W trakcie tej walki nastąpiła „kosmetyczna” w swej istocie zmiana podejścia przywódców organizacji do omawianego problemu: otóż pozwolili oni (sic!) poszkodowanym i ich rodzicom na wybór w kwestii powiadamiania władz o przestępstwie molestowania, „łaskawie” odstępując od wcześniejszych „sankcji” za upublicznianie zbrodni przez jej ofiary (zdarzało się, że wykluczane były właśnie owe ofiary, a nie sprawcy przestępstwa!).

Zastanów się, Czytelniku: Czy usunięcie ze społeczności Barbary Anderson, a wcześniej Raymonda Franza, czy ochranianie przestępców, zamiatanie zła „pod dywan”, nazywanie „odstępcami” tych którzy demaskują niewygodne fakty i izolowanie od nich członków ich rodzin pozostających w społeczności – to dobre, czy złe owoce? Czy powtarzające się zapewnienia w rodzaju: „Jesteśmy organizacją Jehowy” miałyby uczynić z suwerennego Boga bezwolnego realizatora powyższego gołosłownego zapewnienia?

W Księdze Jeremiasza 7:4 Bóg przestrzegł Izraelitów, którzy podobnie jak dzisiejsze przywództwo WTS-u byli przekonani o bezwarunkowym Bożym poparciu:

 Nie pokładajcie ufności w zwodniczych słowach, mówiąc: 'Są świątynią Jehowy, świątynią Jehowy, świątynią Jehowy!' 

Jeżeli owo przekonanie okazało się bezpodstawne dla narodu, który rzeczywiście – używając WTS-owej nomenklatury – był „organizacją Jehowy”, to co powiedzieć o współczesnych ŚJ, którzy – prócz megalomanii i chciejstwa -  żadnego dowodu szczególnego wybrania przez Boga nie są w stanie przedstawić?

Słuchajcie więc słowa Jehowy, wy, samochwalcy, władcy tego ludu, którzy jesteście w Jerozolimie: Powiedzieliście bowiem: "Zawarliśmy przymierze ze Śmiercią, a z Szeolem urzeczywistniliśmy wizję; gdyby miała przejść zatapiająca, raptowna powódź, do nas nie dojdzie, bo schronieniem naszym uczyniliśmy kłamstwo i ukryliśmy się w fałszu"- (Izajasza 28:14,15, NW)

wtorek, 8 lipca 2014

Czternaście lat więzienia dla starszego w zborze Świadków Jehowy.


Jak donosi „Mail Online” z 2 lipca 2014 - po 19 latach Sąd skazał na 14 lat więzienia 53 letniego Mark’a Sewell’a z Barry nieopodal Cardiff w Walli. Został uznany za winnego 8 zarzutów wykorzystywania seksualnego. Czynów tych dopuścił się w latach 1987-1995.


Najmłodsza ofiara molestowana seksualnego to dwunastolatka, inna z jego ofiar została zgwałcona. Prokurator Sarah Waters powiedział, że: „Sewell jest drapieżnikiem seksualnym…, aby zaspokoić swoje seksualne pragnienia, użył swojej wysokiej pozycji w zborze Świadków Jehowy, by dopuścić się nadużyć seksualnych”
Sewell w wewnętrznym postępowaniu prowadzonym przez Świadków Jehowy został oczyszczony z zarzutów postawionych przez pokrzywdzone kobiety. Jego ofiarom zabroniono „plotkować” na temat tych wydarzeń.
Kościół Świadków Jehowy nie uczynił nic, aby pomóc policji w prowadzonym śledztwie.



Oto kolejny raz możemy zaobserwować bezmyślną i nikczemną postawę starszych i „komitetu sądowniczego”. Widać typowe w takich sytuacjach „rozmydlanie” sprawy i „zamiatanie pod dywan”. Jest to wyraźny owoc polityki WTS-u, polegającej na ukrywaniu niewygodnych problemów tej organizacji. Na szczęście, w tym wypadku zadziałał wymiar sprawiedliwości i ukrócił ‘działalność’ tego starszego. Warto się zastanowić, czy w organizacji mieniącej się organizacją Bożą proceder ukrywania dewiantów powinien mieć miejsce?
"Człowiek zostaje przyjęty do kościoła za to w co wierzy, a wykluczony za to, co wie" - Mark Twain