Strony

poniedziałek, 24 kwietnia 2017


Nie tędy droga!


Nie ten czas, nie te metody... Delegalizacja religii Świadków Jehowy to woda na młyn ich przywódców.  Zaprawieni w bojach z komunistycznym reżimem już zapowiadają kontynuację działalności, a ewentualne grzywny lub nawet kary pozbawienia wolności dla gorliwych wyznawców Jehowy bedą dla nich i ich współwyznawców jedynie dowodem, że są „religią prawdziwą”, bo przecież Jezus zapowiedział prześladowania swych naśladowców ze strony przedstawicieli szatańskiego „systemu rzeczy”. Nie zdziwiłbym się, gdyby w krótkim czasie nastąpił WZROST tzw. „chwalców Jehowy” w Rosji. Jeśli chciano zohydzić społeczeństwu  tę rzekomą „religię prawdziwą”, należało przeprowadzić szeroką kampanię uświadamiającą społeczeństwo co do prawdziwego oblicza sekty. Należało – prócz „oklepanego” już tematu fanatycznego podejścia Świadków do kwestii transfuzji – pokazać obszerne fragmenty kompromitującego przywódców sekty przesłuchania przed Komisją Królewską w Australii, przesłuchania, które rażąco obnażyło bezduszność i obłudę zawiadowców tej religii w ich podejściu do haniebnej plagi pedofilii szerzącej się w zborach. Należało pokazać tragedię ofiar, pozbawionych ze strony przywódców i starszych w zborach (którzy zresztą niejednokrotnie sami są pedofilami) elementarnego ludzkiego współczucia, żądających zamiast tego przedstawienia dwóch świadków zbrodni na podstawie wyrwanych z kontekstu wersetów biblijnych. Należało nagłośnić ohydę zalecania przez hierarchię ostracyzmu   w stosunku do członków rodziny i przyjaciół, którzy mieli odwagę odejść z sekty lub zostali z niej usunięci przez tzw. „komitety sądownicze” pozbawione jakichkolwiek kwalifikacji i zdolności umysłowych do osądzania kogokolwiek. Krótko mówiąc, należało ukazać w jak najpełniejszym świetle totalitarny charakter ugrupowania ukryty za przylepionymi do „głosicieli” sztucznymi uśmiechami podczas tzw. „pracy Pańskiej”. 
Naciski fanatycznego prawosławia i podporządkowanie się im przez władze Rosji przyniosło jednak inny rezultat. Również zarzut ekstremizmu w dzisiejszej rzeczywistości, gdy pojęcie to kojarzy się jednoznacznie ze śmiercionośnymi atakami terrorystycznymi, musi wywołać wrażenie grubej przesady i tak jest w istocie, co wykazuje materiał z telewizji TVN. Nie tędy droga, panowie!
Jest tylko jeden kraj, w którym delegalizacja mogłaby przynieść pożądany rezultat. KRAJEM TYM JEST USA. Tam znajduje się centrala sekty, manipulująca milionami umysłów szczerych poddanych. Tam „siedmiu wspaniałych” pasie swoje brzuchy kosztem wyrzeczeń milionów łożących na ich wygodne życie. Tam znajduje się źródło ideologii łamiącej życie rodzinom i czyniącej     z „głosicieli” (o ile sobie tego w porę nie uświadomią) bezduszne, bezwolne automaty korporacyjne służące zapędzaniu ludzi do rzekomej „organizacji Bożej”. 
W dobie Internetu i powszechnego, błyskawicznego obiegu informacji sięganie po zużyte metody ograniczania swobód obywatelskich jest anachronizmem. Ukazywanie jednoznacznych dowodów na prawdziwe oblicze religii świadków Jehowy to jedyna metoda na zahamowanie ich rozwoju. Pokazuje to statystyka, z której wynika niezbicie, iż w krajach o szerokim dostępie do informacji nie tylko nie ma już wzrostu liczebności członków tej religii, ale nawet występuje – i to od dłuższego czasu – spadek. 
I to jest jedyna droga do celu, którego zakazami podobnymi do tego w Rosji nie da się osiągnąć.