sobota, 5 sierpnia 2017

Pamiętaj o żonie Lota


1. Wszelka ambicja w życiu i dążenie do postępu są rzeczami karygodnymi.
2.  Chęć poprawy warunków bytowych 4-osobowej rodziny poprzez przeniesienie się do większego mieszkania jest zdrożna.
3. Ową zdrożność pogłębia chęć podjęcia pracy przez żonę głównego bohatera; aby podołać kosztom zamieszkania w lepszych warunkach, musi ona podjąć pracę, nie konsultując tego – o zgrozo – z własnym mężem.
4.  Rodzina ponosi wielkie szkody pod względem duchowym gdyż:
     a/przestają pionierować (czytaj: stojakować)
     b/odnawiają kontakty z tzw. cielesną rodziną, która nie jest „w prawdzie” (strata czasu, osłabienie duchowe)
     c/ jedna z córek staje się nieaktywna, ponieważ ciężko pracuje w  firmie wdrażającej i testującej nowy lek ratujący życie, zapominając o tym, iż jest to bezcelowe i jałowe, ponieważ tylko Królestwo Boże przyniesie ratunek, co uświadamia jej ojciec rodziny. Do tego córka owa ma koleżankę w pracy wychowywaną przez dwie matki i tolerancyjnego dla gejów kolegę.

Autorzy celowo przerysowują ambicję żony głównego bohatera, dorabiając  jej do naturalnej przecież chęci poprawy warunków życia dążenie do snobistycznego otaczania się jedynie ludźmi bogatymi i strofowanie córek za odmienne myślenie w tej kwestii. Ma to służyć wyrobieniu sobie przez widza konkretnego poglądu, a mianowicie, że dążenie do postępu równa się materializm plus ruina duchowa. Do skompletowania fabuły dochodzi jeszcze wizytujący rodzinę i zbór wiecznie uśmiechnięty pionier „brat Williams”, który – jak słusznie zauważa na początku filmu „zainteresowany” (później ochrzczony wraz ze swoją rodziną) – żyje na koszt zboru, jeżdżąc wypasioną bryką i nosząc eleganckie ubrania. I chyba – wbrew intencjom twórców filmu – główny bohater słabo dość obala ten zarzut, mówiąc że „bratu Williamsowi” się to należy, bo przecież jest kaznodzieją i wygłasza budujące wykłady, a ponadto kiedyś był biznesmenem, więc zna życie(!).
Podobnie kiepsko idzie mu obalenie zdania żony, która nieśmiało sugeruje, że odczuwanie pragnień homoseksualnych może być wrodzone, a nie jedynie nabyte.
Jest jeszcze wiele innych wątków, każdy może film obejrzeć, więc nie ma sensu tu ich wszystkich wyłuszczać. Istotna jest kwintesencja zaprogramowana przez autorów. Jeśli żona bolejącego przez cały film nad upadkiem rodziny głównego bohatera nie przyjdzie na uroczystość Pamiątki, będzie to tożsame z postępowaniem żony Lota, która zwiedziona bogactwem, oglądnęła się w tył i zamieniła w słup soli. Na szczęście wszystko wraca do normy: żona zdąża na Pamiątkę, a rodzina z wielką radością wraca do ciasnego mieszkania.

Oglądając ten „Hollywood” ucieszyłem się jedynie, że ów współczesny Lot nie stracił żony, dzięki czemu można mieć nadzieję, że jego dwie córki nie upiją go w wiadomym celu, a jego dojrzałość duchowa nie pozwoliłaby mu ich oddać na pastwę zboczeńców, jak to – niestety – uczynił jego pierwowzór.  Więcej powodów do zadowolenia nie znalazłem. I kto mi teraz zwróci te półtorej godziny???
"Człowiek zostaje przyjęty do kościoła za to w co wierzy, a wykluczony za to, co wie" - Mark Twain