Strony

wtorek, 17 czerwca 2014

"Dzień Jehowy" a "Dzień Pański"

Po przeczytaniu „Biuletynu Królestwa” nr 3 autorstwa Roberta Kinga poczułem się zmuszony podzielić się z czytelnikami pewnymi refleksjami. Materiał, choć znakomity, zawiera pewną nieścisłość. Otóż Robert King pisze np.:

Jest tylko jedno źródło, które twierdzi publicznie, że obecność Chrystusa się rozpoczęła i „nastał dzień Jehowy”. Jest nim Towarzystwo Strażnica.

(W rzeczywistości WTS nie twierdzi, jak to napisał King, iż "nastał dzień Jehowy", gdyż wg doktryny WTS od 1914 roku żyjemy w „dniu Pańskim”, ale "dzień Jehowy" wciąż jeszcze nie nastał, co zostanie wyjaśnione poniżej.)

Na czym polega problem? Otóż Towarzystwo Strażnica, chcąc „uzasadnić” swoją doktrynę o rozpoczęciu niewidzialnej „obecności” Chrystusa jako Króla w 1914 roku (bezsens tej „wykładni” R. King od wielu lat z powodzeniem obnaża), wymyśliło sobie zupełnie niebiblijną naukę o tym, jakoby „dzień Pański” i dzień Jehowy” stanowiły różne pojęcia. I tak wg doktryny WTS od 1914 roku żyjemy w „dniu Pańskim”, ale „dzień Jehowy” jest przed nami. Wystarczy porównać książkę „Wspaniały finał Objawienia bliski” z książką „Stale pamiętaj o dniu Jehowy”, aby dostrzec to, o czym piszę. Tak pokrętne manipulowanie Słowem Bożym umożliwia WTS-owi przekład Nowego Świata, który chyba jako jedyny używa Imienia Bożego w Pismach Greckich nie tylko w cytatach z Pism Hebrajskich (co jeszcze jako tako da się obronić), ale też w innych tekstach, zastępując słowo Pan (Kyrios) Imieniem Bożym wg własnego widzimisię, co często prowadzi do zaciemnienia rzeczywistego znaczenia tekstu, a także do pomniejszania roli i znaczenia Jezusa Chrystusa.

Nie istnieje ani jeden manuskrypt NT z Imieniem Bożym. Zachowały się zaś manuskrypty ST z tym Imieniem. Gdyby rzeczywiście w pierwszych wersjach ksiąg (a raczej zwojów) ono występowało i nasz Bóg chciałby, aby tam było wstawiane, czy nie znalazłby się chociaż jeden dowód archeologiczny potwierdzający zasadność translatorskich działań WTS-u?
W cytowanym przez R. Kinga tekście z 2 Listu do Tesaloniczan 2:1, 2 właśnie dopuszczono się powyżej opisanej manipulacji. Jeśli zastąpimy frazę „dzień Jehowy” sformułowaniem „dzień Pański”, wszystko staje się jasne. „Dzień Pański” jest przed nami. Jest on tożsamy z „obecnością” Pana Jezusa w mocy Królestwa. Tylko że wtedy cała „wykładnia” WTS ległaby w gruzach. Okazuje się bowiem, że nie żyjemy jeszcze w „dniu Pańskim” (książka „Objawienie” do kosza!). Pan jeszcze nie przyszedł i nie nagrodził „wiernego niewolnika” oraz nie przekazał mu żadnej „majętności” (wszystkie Strażnice i książki twierdzące że jest inaczej, na czele z książką „Zorganizowani...” do kosza!). „Chwasty” jeszcze nie wyplenione, zaś „pszenica” często przez nie zagłuszana (bajeczki o tym, że tzw. „klasa pszenicy” jest zebrana w zborach ŚJ – do kosza!). „Wielka rzesza” „drugich owiec” nie do wskazania palcem, bo jeszcze nie było „wielkiego ucisku” (książki Rutherforda do kosza, zresztą nie tylko z tego powodu). Zaś „drugie owce” to poganie, a nie żadna „klasa ziemska”. Bajki o „raju duchowym” do kosza – itd. itd.

Od lat śledzę teksty Roberta Kinga. Czynił i nadal czyni dużo dobrego, demaskując fałsz i obłudę WTS-u oraz fikcję tkwiącą w wielu naukach Towarzystwa, przestrzegając przed niebezpieczeństwem polegania na ułudzie. Jednak w wielu sprawach – pomimo wykluczenia – trwa on przy niektórych kontrowersyjnych naukach WTS-u, takich jak np. literalne znaczenie liczby 144000 z Apokalipsy połączone ze sztywnym podziałem na dwie „klasy” czy wysoce dyskusyjny pogląd Towarzystwa na znaczenie „pośrednika” (1 Tym. 2:5), wyrażony wThe Watchtower z 1 kwietnia 1979 (Strażnica nr 2 z 1980, s.24). Gdyby nie trzymał się też kurczowo przekładu NŚ, nie popełniłby błędu, o którym piszę. Przypomnę jeszcze raz: Strażnica nigdzie nie twierdzi, że już nastał „dzień Jehowy”. E-watchman, czyli Robert King prawidłowo utożsamia „dzień Pański” z „dniem Jehowy”, ale przez cytowanie „jedynie słusznego” przekładu wpadł niepotrzebnie w pułapkę.
Czekam na dalsze biuletyny Królestwa autorstwa R. Kinga - mam nadzieję - nie obarczone błędami w rodzaju omówionego na początku tego wpisu.