Strony

środa, 25 czerwca 2014

Pętla zamordyzmu się zaciska

Pisałem o tym już tutaj kilka lat temu. Kiedy okazało się, że tzw. podówczas "klasa niewolnika" „nie zaleca” (czytaj: będzie ostro tępić rękami służalczych starszych i donosicieli będących na ich usługach) tworzenia, cyt. „niezależnych grup Świadków Jehowy spotykających się w celu zgłębiania zagadnień biblijnych lub tworzenia dyskusji na takie tematy”, wiadomo było, że paniczny lęk ogarnął przywódców WTS. Zlikwidowano też z tego powodu ostatni bastion wolności w postaci tzw. studium książki. Gościnni gospodarze tych zebrań często oferowali uczestnikom poczęstunek, podczas którego w swobodnej atmosferze dyskutowano, o zgrozo, na tematy biblijne! Wynik tych dyskusji, jak łatwo się domyślić, prowadził często do zgoła innych wniosków niż te, które miały wynikać z tzw. „literatury biblijnej”. Lecz wszystkie te zabiegi zamordystycznych przywódców WTS, jak widać okazują się daremne. Swiadczy o tym najnowszy list do starszych od anonimowego, niezarejestrowanego i nadal działającego całkowicie nielegalnie tzw. Chrześcijańskiego Zboru Świadków Jehowy. Jest do kolejny zamach speców WTS od zamordyzmu na wolność chrześcijańską. Świadczy o tym cały list, którego kwintesencją jest nastepujące zdanie:

Tworzenie prywatnych grup wspólnego studium Biblii nie jest zalecane przez organizację i prosimy o zaprzestanie tej praktyki.




Z listu wynika jednak, że chodzi nie tyle o studium Biblii, co o nazywane tak od lat dla niepoznaki studium Strażnicy. Ma być ona studiowana tylko w zborze, tylko pod kierownictwem starszych i tylko w „czasie słusznym”, tj. w czasie zebrania. Jeśli ktoś chce jednak wcześniej mieć do czynienia z artykułami do studium, wolno mu to czynić tylko indywidualnie, ewentualnie w gronie rodziny, czasami z łaskawym dodatkiem jakiegoś pioniera lub rodziny niepełnej.
Twierdzący wielokrotnie przywódcy WTS, że ich „pokarm duchowy” pochodzi od Jehowy, popadli w nie lada kłopoty. Jakże można ograniczać ludziom czas i miejsce dostepu do Ducha Bożego, który ponoć kieruje organizacją ŚJ? Dlaczegóż to poszczególni Świadkowie nie mieliby dyskutować w dowolnym miejscu i czasie na temat „jedynie słusznych prawd”, które zawieraja artykuły do studium i w ten sposób budować się wzajemnie? Ponadto cóż złego jest w umiarkowanym spożyciu alkoholu i tańcach, które wieńczą wysiłek umysłowy dyskutantów owych niezależnych grup, usiłujących pojąć coś, co często jest nie do pojęcia w artykułach Strażnicy? (Oczywiście tego przywódcy WTS wolą nie brać pod uwagę).
Organizacja nadzorowana przez Towarzystwo Strażnica od dawna tępi jakiekolwiek przejawy wolności i samodzielności, ponieważ rozwój tych przymiotów nieuchronnie doprowadzi do upadku tego skostniałego, wyjaławiającego z człowieczeństwa systemu. Żadne zakazy i nakazy nic tu nie pomogą. Najwyraźniej strumień wolności płynie coraz szerszym i bardziej rwącym nurtem. Czekam zatem na powódź!