Strony

środa, 25 czerwca 2014

Przyganiał kocioł garnkowi cz. 2

Przeznaczona dla 'am haarec' Strażnica z 1 maja 2014 roku w artykule pt. „Sukcesy w cieniu porażek” dywaguje na temat nieudanych prób przewidywania przyszłości, pisząc m.in.

PRZYWÓDCY RELIGIJNI nieraz przepowiadają tragiczne wydarzenia o zasięgu światowym, żeby ostrzec ludzkość oraz zyskać zwolenników. Jeden z katastroficznych proroków, Harold Camping, wraz ze swoimi uczniami rozgłaszał, że w 2011 roku nastąpi zagłada ziemi. Rzecz jasna, nic takiego się nie wydarzyło.
JASNOWIDZE uważają, że mają szczególną zdolność odgadywania przyszłości. Edgar Cayce oraz Jeane Dixon dokładnie przewidzieli pewne wydarzenia, które rozegrały się w XX wieku. Jednak wiele ich zapowiedzi się nie spełniło. Na przykład Dixon przepowiedziała na rok 1958 wybuch III wojny światowej, a Cayce twierdził, że w połowie lat siedemdziesiątych XX wieku Nowy Jork zapadnie się w ocean.

Zachwycona trafnością podanych przez siebie przykładów Strażnica konkluduje:

Czy istnieje jakiś niezawodny sposób na poznanie przyszłości? Warto się nad tym zastanowić. Gdybyś mógł przewidzieć nadchodzące wydarzenia, twoje życie mogłoby wyglądać zupełnie inaczej.

Kolejne fragmenty artykułu przywołują spełnione proroctwa biblijne na dowód kontrastu pomiędzy 100-procentową trafnością Bożych przepowiedni, a często chybionym efektem ludzkich przewidywań. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie historia WTS-u. Przytoczmy zaledwie kilka przykładów:

Pierwszy (a właściwie drugi) prezes WTS, Ch. T. Russell, zapowiadał m.in.

Że wybawienie świętych musi nastąpić jakiś czas przed rokiem 1914 jest całkiem widoczną rzeczą, (...). Nie poinformowano nas w jak długim przeciągu czasu przed rokiem 1914 będą wywyższonymi ostatni żywi członkowie Ciała Chrystusowego". (Tom 3 „Wykładów”, s. 228 (wyd. ang. z 1913 r.)

Po fiasku powyżej cytowanego „proroctwa” sukcesor Russell'a, niejaki sędzia Rutherford napisał w kolejnej edycji tegoż „dzieła”:

Że wybawienie świętych musi nastąpić jakiś czas po roku 1914 jest całkiem widoczną rzeczą, (...). Nie poinformowano nas w jak długim przeciągu czasu po roku 1914 będą wywyższonymi ostatni żywi członkowie Ciała Chrystusowego". (Tom 3 „Wykładów”, s. 228, wyd. ang. z 1923 r.; wyd. pol. z 1923 r., s. 250)

Tenże sam (nazywany przez niektórych zdrobniale Ruti) drugi (a właściwie trzeci) prezes WTS, dał popis niespełnionych przepowiedni. Kiedy ogłosił zmartwychwstanie starożytnych patriarchów na 1925 rok i – można by powtórzyć za artykułem z omawianej Strażnicy – 'Rzecz jasna, nic takiego się nie wydarzyło' – skutecznie dołączył do niechlubnego pochodu fałszywych proroków, przywoływanych przez Strażnicę. Swą niechlubną rolę przypieczętował napisaniem i wydaniem w 1941 roku książki „Dzieci”, w której zachęcał młodzież do celibatu i powstrzymywania się od zawierania związków małżeńskich ze względu na bardzo bliski Armagedon (kilka miesięcy!).
Dodajmy, że „proroctwo” sędziego na rok 1925 okraszane było w literaturze np. następującymi zapewnieniami:

Nie będzie żadnej pomyłki ... Abraham obejmie w posiadanie swoje obiecane dziedzictwo w 1925 roku. (Strażnica 1917, 15 października, s. 6157, wyd. ang.)
Ta chronologia nie jest ludzka lecz Boża... boskiego pochodzenia ... absolutnie, zdecydowanie poprawna (Strażnica 1922, 15 lipca, s. 217, wyd. ang.)

Następcy owych „jasnowidzów” spod znaku WTS nie byli lepsi. Szczególnie na polu proroczej płodności zasłużył się czwarty (a właściwie piąty) prezes WTS, Fred Franz. To jego autorstwa jest cała, odbijająca się do dziś czkawką, histeria roku 1975, w którym to roku, według wszelkiego WTS-owego prawdopodobieństwa, miała nastapić wojna Armagedonu. Strażnica z 1968 roku, nr 16, s. 5, wydanie polskie, z właściwą sobie pewnością donosiła:

W ciągu co najwyżej kilku lat spełni się końcowa część proroctw biblijnych (...) Jakże trudne, lecz zarazem wspaniałe dni są bezpośrednio przed nami!"

Po roku 1975, a raczej 1976, kiedy to nastąpił „odpływ” fanów WTS, zawiedzionych niespełnionymi przepowiedniami (na których w dodatku zrzucono całą winę za niespełnienie się rozbudzonych przez Strażnicę oczekiwań), zaczęto zachowywać nieco większą ostrożność. Jednak piszący nadal nie zrezygnowali z „mówienia w imieniu Jehowy”, kompromitując się raz za razem. Np. w Strażnicy z 1989 roku, nr 4 z 15.02., na str. 11 napisano:

Apostoł Paweł odegrał dominującą rolę w chrześcijańskiej działalności misjonarskiej. Położył też podwaliny pod dzieło, które miało być zakończone teraz, w XX wieku.

W późniejszym reprincie wydania angielskiego oraz w wersji elektronicznej – Watchtower Library 2008 – zmieniono powyżej cytowany fragment na: …dzieło, które miało być zakończone za naszych dni.

Warto jeszcze wspomnieć, że od nr 8 z 1988 r. do nr 10 z 1995 r. stopka redakcyjna wydawanego przez WTS czasopisma Przebudźcie się podawała m.in.:
Co najważniejsze, czasopismo to umacnia zaufanie do obietnicy danej przez Stwórcę, że zanim przeminie pokolenie pamiętające wydarzenia z roku 1914, nastanie nowy świat, w którym zapanuje pokój i bezpieczeństwo.
Na co liczą pisarze najnowszej Strażnicy? Czy na zbiorową amnezję Świadków? A może na brak wiedzy młodych neofitów oraz „ludzi ze świata”? Przecież w dobie potęgi Internetu nie da się ukryć kompromitujących faktów, świadczących niezbicie o tym, że mimo całej szczerości wielu szeregowych współwyznawców, WTS bezsprzecznie kwalifikuje się do roli fałszywego proroka.

Gdy czyta się strażnicowe „wypominki” pod adresem przepowiadaczy przyszłości i jasnowidzów podobne do tych cytowanych na wstępie, przychodzą na myśl słowa Jezusa z Ewangelii wg Mateusza 7:1–5 (NW):
 Przestańcie osądzać, żebyście nie byli osądzeni; bo jakim sądem osądzacie, takim będziecie osądzeni, i jaką miarą odmierzacie, taką wam odmierzą. Czemu więc patrzysz na słomkę w oku twego brata, a nie bierzesz pod uwagę belki we własnym oku? Albo jak możesz powiedzieć do swego brata: 'Pozwól mi wyjąć słomkę z twego oka', gdy oto w twoim własnym oku jest belka? Obłudniku! najpierw wyjmij belkę z własnego oka, a wtedy będziesz wyraźnie widział, jak wyjąć słomkę z oka swego brata.
 Zob. też: