Po lekturze tego
wpisu, życiorysu Barbary
Anderson, tego
materiału i wielu podobnych nadal zapewne znajdą się osoby bagatelizujące
skalę problemu i pocieszające się myślą, że przecież problem molestowania seksualnego
nieletnich i pedofilii to po pierwsze zjawisko marginalne, po drugie zaś –
trudno oczekiwać doskonałości od niedoskonałych ludzi, więc nie ma się czym
przejmować. Osoby niezorientowane mogą nawet wyrażać przekonanie, że
„organizacja Jehowy” dba o czystość zboru i zapewne starsi usuwają ze
społeczności osoby będące zagrożeniem dla jej czystości moralnej i duchowej. Tymczasem,
jak to już dawno ujawnił były nadzorca w zborze Świadków Jehowy – Bill Bowen –
WTS posiada tajną
bazę niemal 24 tysięcy odnotowanych pedofilów, a wiele przypadków
przestępstwa pedofilii jest tuszowane i nie zgłaszane władzom, co – jak w
wypadku walijskim – rozzuchwala bezkarnego przestępcę i w ten sposób członkowie
osławionych „komitetów sądowniczych” stają się współwinni kolejnych zbrodni ze strony zwyrodnialców.
Wracając do
przedstawionych na wstępie hipotetycznych argumentów ewentualnych apologetów
WTS-u, zmuszony jestem ich zmartwić – są błędne. W I wieku n.e. zło moralne
wśród zrodzonych z Ducha chrześcijan było prawdopodobnie tak rzadkie, że kiedy
już do niego doszło, apostoł Paweł poczuł się zmuszony napisać o tym do zboru
korynckiego w 1-szym Liście d Koryntian 5:1-5 (NW):
Doprawdy, mówi się o rozpuście wśród was, i to
takiej rozpuście, jakiej nie ma nawet wśród narodów, mianowicie że pewien
mężczyzna ma żonę swego ojca. A wy - czy jesteście nadęci, zamiast pogrążyć się
w żałości, żeby człowieka, który się dopuścił tego czynu, usunąć spośród siebie? Ja
natomiast, chociaż nieobecny ciałem, ale obecny duchem, oczywiście już
osądziłem; jak gdybym był obecny, owego człowieka, który tak
postąpił, żebyście wy - a także mój duch mocą naszego Pana, Jezusa - gdy
się zbierzecie w imię naszego Pana, Jezusa, wydali takiego człowieka
Szatanowi ku zagładzie ciała, aby duch został wybawiony w dniu Pańskim.
Osobnym
problemem – który szczegółowo omówiony jest na witrynie komitetsadowniczy.net –
jest zagadnienie „sądzenia” grzesznika przez ZBÓR, a nie przez tajny,
inkwizycyjny „komitet sądowniczy”, o którego istnieniu chrześcijanie w I w.
n.e. nie mieli najmniejszego pojęcia.
Decydującym
czynnikiem, który powinien zwrócić naszą uwagę w związku z omawianym problemem pedofilii
i molestowania wewnątrz społeczności ŚJ, jest PODEJŚCIE do problemu przez
zawiadowców organizacji. Porównajmy: apostoł Paweł nie tuszuje skandalicznego
zachowania współwyznawcy, wręcz przeciwnie – nagłaśnia problem w tym celu, aby
pozostali chrześcijanie WIEDZIELI, kogo – dla własnego i jego rzeczywistego
dobra – należy unikać. Tymczasem obecnie, jak wynika choćby z relacji Barbary
Anderson, starsi w zborach zgodnie z zaleceniami „z góry” tuszowali sprawy,
„wyciszali" je, często z powodu – włos jeży się na głowie! – by nie
przyniosło ujmy „organizacji Jehowy! A przecież takim postępowaniem właśnie ONI
byli winni owej ujmy! Czyż Bóg, który „nie ma względu na osobę” (Dz. Ap. 10:34)
nie nakazuje Swoim chwalcom usuwać zło w zarodku, bez względu na to, czy
sprawcą jest „maluczki”, czy też ktoś uchodzący za „wielkiego” (np. starszy
zboru)? Czyż słowa zapisane w Księdze Przypowieści 8:13 miałyby być tylko
pustym frazesem, niejako przykładem teorii rozmijającej się z praktyką?
Zwróćmy uwagę na
ten fragment i sąsiadujący z nim kontekst:
Bojaźń przed Jehową oznacza nienawidzenie zła.
Nienawidzę wywyższania się i pychy, i złej drogi, i przewrotnych ust. Ja
mam radę i praktyczną mądrość. Ja - zrozumienie; ja mam potęgę. Dzięki
mnie panują królowie, a wysocy urzędnicy ustanawiają to, co prawe. Dzięki
mnie książęta sprawują władzę książęcą, a wszyscy dostojnicy sądzą w
prawości. Miłuję tych, którzy mnie miłują, a znajdują mnie ci, którzy mnie
szukają. (Przypowieści 8:13-17, NW).
Barbara Anderson
swoja walkę o prawa pokrzywdzonych okupiła wykluczeniem ze społeczności ŚJ. W
trakcie tej walki nastąpiła „kosmetyczna” w swej istocie zmiana podejścia przywódców
organizacji do omawianego problemu: otóż pozwolili oni (sic!) poszkodowanym i
ich rodzicom na wybór w kwestii powiadamiania władz o przestępstwie
molestowania, „łaskawie” odstępując od wcześniejszych „sankcji” za
upublicznianie zbrodni przez jej ofiary (zdarzało się, że wykluczane były
właśnie owe ofiary, a nie sprawcy przestępstwa!).
Zastanów się,
Czytelniku: Czy usunięcie ze społeczności Barbary Anderson, a wcześniej
Raymonda Franza, czy ochranianie przestępców, zamiatanie zła „pod dywan”,
nazywanie „odstępcami” tych którzy demaskują niewygodne fakty i izolowanie od
nich członków ich rodzin pozostających w społeczności – to dobre, czy złe
owoce? Czy powtarzające się zapewnienia w rodzaju: „Jesteśmy organizacją
Jehowy” miałyby uczynić z suwerennego Boga bezwolnego realizatora powyższego
gołosłownego zapewnienia?
W Księdze
Jeremiasza 7:4 Bóg przestrzegł Izraelitów, którzy podobnie jak dzisiejsze
przywództwo WTS-u byli przekonani o bezwarunkowym Bożym poparciu:
Nie
pokładajcie ufności w zwodniczych słowach, mówiąc: 'Są świątynią Jehowy,
świątynią Jehowy, świątynią Jehowy!'
Jeżeli owo
przekonanie okazało się bezpodstawne dla narodu, który rzeczywiście – używając WTS-owej nomenklatury – był „organizacją
Jehowy”, to co powiedzieć o współczesnych ŚJ, którzy – prócz megalomanii i
chciejstwa - żadnego dowodu szczególnego
wybrania przez Boga nie są w stanie przedstawić?
Słuchajcie więc słowa Jehowy, wy, samochwalcy,
władcy tego ludu, którzy jesteście w Jerozolimie: Powiedzieliście bowiem:
"Zawarliśmy przymierze ze Śmiercią, a z Szeolem urzeczywistniliśmy wizję;
gdyby miała przejść zatapiająca, raptowna powódź, do nas nie dojdzie, bo
schronieniem naszym uczyniliśmy kłamstwo i ukryliśmy się w fałszu"- (Izajasza 28:14,15, NW)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy za komentarz. Powinien on niebawem pojawić się na blogu.
Komentarze nie związane z tematem lub naruszające dobre obyczaje nie będą publikowane.