Na stronie
https://www.jw.org/pl/publikacje/ksi%C4%85%C5%BCki/rocznik-2016/ciekawe-wydarzenia/telewizja-jw-broadcasting/
można przeczytać, zgodnie z WTS-owską polityką propagandy
sukcesu, zachwyty twórców owej – pożal się Boże – telewizji
oraz ich ogłupionych fanów. Zachwyconym sobą zawiadowcom WTS nie
przeszkadza w najmniejszym stopniu fakt, że stają się obiektem
niemalże boskiej czci. Świadczy o tym chociażby sam tytuł owego
doniesienia ze strony internetowej: Uwielbiamy
telewizję JW Broadcasting!
Pamiętam, jak przed laty zwracano wśród
członków społeczności ŚJ uwagę na konieczność unikania
podobnych zwrotów (słowo „uwielbiać” pochodzi przecież od
„wielbić”). Jak czytamy w Słowniku Języka Polskiego PWN,
pierwsze i główne znaczenie terminu „uwielbiać” to „otaczać
kogoś czcią i miłością” (pogr. moje) Identyczne
znaczenie przypisano tam słowu „wielbić”! Czyżby twórcy
artykułu (i wiernopoddańczy tłumacze made in WTS) tego nie
wiedzieli??? Ich „najlepszy na świecie” PNŚ zawiera przecież
zapisane w Ewangelii wg Mateusza 6:1,2 słowa Jezusa:
Pilnie zważajcie, żebyście nie przejawiali swej prawości
przed ludźmi po to, by was oglądali; w przeciwnym razie nie
będziecie mieć nagrody u Ojca, który jest w niebiosach. Kiedy
więc dajesz dary miłosierdzia, nie dmij przed sobą w trąbę, jak
to czynią obłudnicy w synagogach i na ulicach, żeby ludzie ich
wychwalali. Zaprawdę wam mówię: W pełni odbierają swą
nagrodę. (pogr.
moje)
Nie będę nawet próbował rozwodzić
się nad ogromnymi kosztami zorganizowania w pełni
profesjonalnego studia telewizyjnego, spełniającego najwyższe
obecnie obowiązujące standardy. Od dawna przecież wiadomo, że
pozbawieni jakichkolwiek reszek empatii przywódcy WTS z lubością
marnują łatwo pozyskiwane od naiwnych owieczek środki na swoje
wystawne życie, nie przejmując się zbytnio głodującymi i ubogimi
współbraćmi, jako że przecież ich problemy rozwiąże w
„słusznym czasie” Królestwo Boże.
Jak wynika z cytowanych w owym
auto-panegiryku słów kenijskiego fana (fanki?) WTS, bałwochwalczy
cel istnienia JW Broadcasting został – ku uciesze jej twórców –
osiągnięty.
Oto one:
Ten program przybliża mnie do
organizacji Jehowy i do Ciała
Kierowniczego. Wiem, że należę do rodziny darzącej się
ogromną miłością (pogr. moje)
Jedno jest pewne: do Boga prawdziwego
ów program na pewno nie przybliża, o czym – może nawet wbrew
woli autora cytowanych słów – świadczy powyższa wypowiedź. I
nie zmieni tego stanu rzeczy nawet wypowiedź fanki WTS z Brazylii,
która twierdzi, że słuchanie przemówień członków CK „przybliża
ją do Jehowy”. Zaś za ową „ogromną miłość” bardzo
dziękuję. Obejdzie się...
I – wbrew ostrzeżeniu Jezusa w
cytowanym powyżej tekście z Ewangelii wg Mateusza – członkowie
CK chętnie chcą być „oglądani”. Poświadcza to kolejna
wypowiedź ich „wielbiciela”:
Do niedawna wielu braci nigdy nie
słyszało przemówienia żadnego z członków Ciała Kierowniczego.
A teraz możemy ich nie tylko usłyszeć, ale też zobaczyć.
(pogr.moje)
Doprawdy
nie wiem, co ciekawego może być w oglądaniu opasłego Herda czy
Jacksona lub wyraźnie nadpobudliwego Letta. Ale widocznie nie znam
się na tym...
Aby
złagodzić nieco oczywiste skojarzenie JW Broadcasting i jej twórców
ze „złotym cielcem”, piszą oni w zakończeniu:
Jesteśmy pewni, że dzięki
wsparciu Jehowy telewizja JW Broadcasting dalej będzie wspaniałym
duchowym dobrodziejstwem dla ogólnoświatowej społeczności
braterskiej oraz będzie przysparzać większej czci i chwały
Jehowie.
Tym
samym zniewolonemu przez CK Bogu nie pozostaje nic innego, jak dalsze
popieranie strażnicowych wodzów i ich pomysłów, bo przecież już
od dawna wiadomo, ze Najwyższy ufa „bezgranicznie”
brooklińskiemu „niewolnikowi” (zob. Zorganizowani do spełniania woli
Jehowy, 2005, s.18).