czwartek, 19 czerwca 2014

Niszczenie Biblii nie osiągnie celu

Dzięki Poszukiwaczowi mam ułatwione zadanie - właśnie miałem szukać artykułu zatytułowanego "Palenie Biblii nie osiąga celu". Wyszukiwarka Watchtower Library na CD jest tak słaba, że po wpisaniu tytułu artykułu wyświetla informacje na temat palenia... tytoniu! W artykule ze Strażnicy nr 21 z 1980 roku pod ww. tytułem znajdują sie zdania, które w kontekście listu do starszych z 17.11. 2012 dotyczącego niszczenia literatury oraz CHRZEŚCIJAŃSKICH PISM GRECKICH W PRZEKŁADZIE NOWEGO ŚWIATA demaskują jednoznacznie prawdziwy charakter "organizacji Bożej"! Czy ich twórcy sprzed lat z górą 30 zdawali sobie sprawę, że ich własne słowa - a nie żadnych przeciwników - będą najdobitniej świadczyć przeciwko nim? Zacytujmy:

Gdy Judi przeczytał trzy lub cztery kolumny, odcinał je król nożem pisarskim i rzucał do ognia, który był w naczyniu, dopóki cały zwój nie spłonął w ogniu naczynia. Król i wszyscy jego dworzanie słysząc te słowa nie przelękli się ani nie rozdarli swoich szat” (Jer. 36:21-24). Jakiż to brak szacunku dla słów spisanych w natchnieniu od Boga.

Czy istnieją dzisiaj tacy, którzy palą Pismo Święte, a więc nowożytni Jojakimowie? Owszem, i to nawet na obszarach uchodzących za chrześcijańskie! Przypomnijmy tu o wydarzeniu, jakie miało miejsce w roku 1961 w mieście Ejutla na terenie meksykańskiej prowincji Oaxaca, gdzie ksiądz rzymskokatolicki podburzył motłoch do splądrowania mieszkania, w którym regularnie odbywały się spotkania kulturalne. Wszystkie Biblie, jakie udało się tam znaleźć, zabrano i spalono na placu publicznym. Lokalne gazety podawały, że ludzie dokonali tego, jak gdyby chodziło o „akt wiary”. W lutym roku 1962 urzędy pocztowe w Portugalii otrzymały okólnik zabraniający przewożenia literatury Świadków Jehowy. Chociaż rząd portugalski nie ogłosił oficjalnego komunikatu o zakazie działalności Świadków Jehowy, to jednak przechwycono i spalono dużą ilość ich literatury o treści religijnej, a także Biblii.
W roku 1976 obłożono zakazem działalność Świadków Jehowy w Argentynie. Dwa lata temu w ich głównej siedzibie w Buenos Aires skonfiskowano sporo literatury biblijnej, a między innymi 250 egzemplarzy hiszpańskiej wersji Pisma Świętego w Przekładzie Nowego Świata. Wszystko to zostało sprzedane jako makulatura do papierni, a następnie porwane na strzępy i rozgotowane na miazgę. Ponadto gdy na granicy z Urugwajem zorientowano się, że pewne osoby przybywające do Argentyny są Świadkami Jehowy, odbierano im Biblie i rzucano w ogień. 

Zatrzymajmy się chwilę: Czy dzisiaj bezmyślni, bezwolni nadzorcy - bo prawie tacy już tylko pozostali - nie poczują żadnych wyrzutów sumienia, nie zadadzą sobie samym pytania "co ja tutaj robię?", gdy będą zamieniać Pismo Święte i literaturę, o której mówiono, że to "dar od Jehowy", na makulaturę???  

I kolejny fragment:

Palenie Biblii w celu uciszenia dzisiejszych Świadków Jehowy nie przynosi zamierzonego efektu. Nic nie odstraszy ich od rozpowszechniania literatury biblijnej ani nie zapobiegnie spełnieniu się z całą mocą Słowa Jehowy w nadchodzących krytycznych czasach! 

W świetle omawianego listu do starszych możnaby powiedzieć, trawestując powyższe słowa: 
Nic nie odstraszy miłośników prawdy od rozpowszechniania informacji o kłamstwach i nadużyciach zawartych w tzw. "literaturze biblijnej:"! 

Jak czują się ci z żyjących jeszcze nielicznych Świadków Jehowy, którzy z narażeniem życia przenycali skrawki owej "literatury biblijnej" w obozach hitlerowskich czy łagrach sowieckich?
Jak czują się ci, którzy dostali pylicy lub nawet gruźlicy, pracując w konspiracji, w niewietrzonych, niezdrowych pomieszczeniach przy powielaniu nielegalnej literatury, która teraz zasługuje jedynie na umieszczenie w niszczarce?
Jak czują się tłumacze, rysownicy, informatycy itd. - cała ta rzesza wykorzystywanych, darmowych pracowników, gdy widzą, jak ich praca wędruje do śmietnika na zlecenie ich pozbawionych resztek przyzwoitości mocodawców? Takie pytania możnaby mnożyć. 

Poszukiwacz zwrócił również uwagę na fragment z książki "Głosiciele", z rozdziału 30 pt.

„Obrona oraz prawne ugruntowywanie dobrej nowiny”, z ramki na stronie 697. Zacytujmy:

Zdecydowane stanowisko Świadków w obliczu zakazu
W roku 1940 rząd kanadyjski zdelegalizował organizację Świadków Jehowy. Wszczęto wówczas ponad 500 spraw sądowych. W jaki sposób Świadkowie się bronili? Ich wypowiedzi przed sądem — nacechowane szacunkiem, lecz stanowcze — brzmiały podobnie do tej:
„Nie mogę złożyć żadnych przeprosin, jeśli chodzi o te książki. Uczą one, jak dostąpić życia wiecznego. Jestem szczerze przekonany, że objaśniają zamierzenie Boga Wszechmocnego co do ustanowienia na ziemi sprawiedliwego Królestwa. Dla mnie okazały się największym błogosławieństwem, jakiego doznałem w życiu. Zniszczenie tych książek wraz z zawartym w nich orędziem byłoby w moim odczuciu takim samym grzechem przeciwko Wszechmocnemu, jak spalenie samej Biblii. Każdy musi zadecydować, czy woli utracić uznanie człowieka, czy uznanie Boga Wszechmocnego. Ja osobiście opowiedziałem się po stronie Pana i Jego Królestwa i staram się przynosić chwałę imieniu Najwyższego, które brzmi Jehowa. I jeśli poniosę za to karę, to ci, którzy ją wymierzą, zdadzą z tego sprawę przed Bogiem”.


dyskusji Poszukiwacz zwrócił uwagę na istotę problemu, pisząc m.in.:

Ciekawe jak by się poczuł ten bracisko, jakby dożył tego czasu ....... oj nie wiem, czy WTS dalej jawiłby mu się jako święta organizacja.

Szykujące - prawdopodobnie rewolucyjne dla większości "potulnych" - "nowe światło" bruklinskie CK, choć musi pogodzić się z tym, że część starszej literatury pozostanie w domach, chce ukryć przed tzw. "nowymi" dowody swojej nieporadności, zakłamania, hucpy i zwykłego oszustwa. Kiedy za kilka czy kilkanaście lat (o ile jeszcze WTS będzie istnieć) ktoś spyta np: "Czy Świadkowie Jehowy wyznaczali daty końca świata lub pokolenia, które go dożyje", "lojalni" starsi wzorem "twardogłowca" z "komitetu sądowniczego" będą mogli spokojnie zaprzeczać, wiedząc, że dowody zostały "utylizowane".
"Człowiek zostaje przyjęty do kościoła za to w co wierzy, a wykluczony za to, co wie" - Mark Twain