niedziela, 13 lipca 2014

Czy to też "NIC TAKIEGO"?

Po lekturze tego wpisu, życiorysu Barbary Anderson, tego materiału i wielu podobnych nadal zapewne znajdą się osoby bagatelizujące skalę problemu i pocieszające się myślą, że przecież problem molestowania seksualnego nieletnich i pedofilii to po pierwsze zjawisko marginalne, po drugie zaś – trudno oczekiwać doskonałości od niedoskonałych ludzi, więc nie ma się czym przejmować. Osoby niezorientowane mogą nawet wyrażać przekonanie, że „organizacja Jehowy” dba o czystość zboru i zapewne starsi usuwają ze społeczności osoby będące zagrożeniem dla jej czystości moralnej i duchowej. Tymczasem, jak to już dawno ujawnił były nadzorca w zborze Świadków Jehowy – Bill Bowen – WTS posiada tajną bazę niemal 24 tysięcy odnotowanych pedofilów, a wiele przypadków przestępstwa pedofilii jest tuszowane i nie zgłaszane władzom, co – jak w wypadku walijskim – rozzuchwala bezkarnego przestępcę i w ten sposób członkowie osławionych „komitetów sądowniczych” stają się współwinni kolejnych zbrodni ze strony zwyrodnialców. 
Wracając do przedstawionych na wstępie hipotetycznych argumentów ewentualnych apologetów WTS-u, zmuszony jestem ich zmartwić – są błędne. W I wieku n.e. zło moralne wśród zrodzonych z Ducha chrześcijan było prawdopodobnie tak rzadkie, że kiedy już do niego doszło, apostoł Paweł poczuł się zmuszony napisać o tym do zboru korynckiego w 1-szym Liście d Koryntian 5:1-5 (NW):

Doprawdy, mówi się o rozpuście wśród was, i to takiej rozpuście, jakiej nie ma nawet wśród narodów, mianowicie że pewien mężczyzna ma żonę swego ojca. A wy - czy jesteście nadęci, zamiast pogrążyć się w żałości, żeby człowieka, który się dopuścił tego czynu, usunąć spośród siebie? Ja natomiast, chociaż nieobecny ciałem, ale obecny duchem, oczywiście już osądziłem; jak gdybym był obecny, owego człowieka, który tak postąpił, żebyście wy - a także mój duch mocą naszego Pana, Jezusa - gdy się zbierzecie w imię naszego Pana, Jezusa, wydali takiego człowieka Szatanowi ku zagładzie ciała, aby duch został wybawiony w dniu Pańskim.

Osobnym problemem – który szczegółowo omówiony jest na witrynie komitetsadowniczy.net – jest zagadnienie „sądzenia” grzesznika przez ZBÓR, a nie przez tajny, inkwizycyjny „komitet sądowniczy”, o którego istnieniu chrześcijanie w I w. n.e. nie mieli najmniejszego pojęcia.
Decydującym czynnikiem, który powinien zwrócić naszą uwagę w związku z omawianym problemem pedofilii i molestowania wewnątrz społeczności ŚJ, jest PODEJŚCIE do problemu przez zawiadowców organizacji. Porównajmy: apostoł Paweł nie tuszuje skandalicznego zachowania współwyznawcy, wręcz przeciwnie – nagłaśnia problem w tym celu, aby pozostali chrześcijanie WIEDZIELI, kogo – dla własnego i jego rzeczywistego dobra – należy unikać. Tymczasem obecnie, jak wynika choćby z relacji Barbary Anderson, starsi w zborach zgodnie z zaleceniami „z góry” tuszowali sprawy, „wyciszali" je, często z powodu – włos jeży się na głowie! – by nie przyniosło ujmy „organizacji Jehowy! A przecież takim postępowaniem właśnie ONI byli winni owej ujmy! Czyż Bóg, który „nie ma względu na osobę” (Dz. Ap. 10:34) nie nakazuje Swoim chwalcom usuwać zło w zarodku, bez względu na to, czy sprawcą jest „maluczki”, czy też ktoś uchodzący za „wielkiego” (np. starszy zboru)? Czyż słowa zapisane w Księdze Przypowieści 8:13 miałyby być tylko pustym frazesem, niejako przykładem teorii rozmijającej się z praktyką?
Zwróćmy uwagę na ten fragment i sąsiadujący z nim kontekst:

Bojaźń przed Jehową oznacza nienawidzenie zła. Nienawidzę wywyższania się i pychy, i złej drogi, i przewrotnych ust. Ja mam radę i praktyczną mądrość. Ja - zrozumienie; ja mam potęgę. Dzięki mnie panują królowie, a wysocy urzędnicy ustanawiają to, co prawe. Dzięki mnie książęta sprawują władzę książęcą, a wszyscy dostojnicy sądzą w prawości. Miłuję tych, którzy mnie miłują, a znajdują mnie ci, którzy mnie szukają. (Przypowieści 8:13-17, NW).

Barbara Anderson swoja walkę o prawa pokrzywdzonych okupiła wykluczeniem ze społeczności ŚJ. W trakcie tej walki nastąpiła „kosmetyczna” w swej istocie zmiana podejścia przywódców organizacji do omawianego problemu: otóż pozwolili oni (sic!) poszkodowanym i ich rodzicom na wybór w kwestii powiadamiania władz o przestępstwie molestowania, „łaskawie” odstępując od wcześniejszych „sankcji” za upublicznianie zbrodni przez jej ofiary (zdarzało się, że wykluczane były właśnie owe ofiary, a nie sprawcy przestępstwa!).

Zastanów się, Czytelniku: Czy usunięcie ze społeczności Barbary Anderson, a wcześniej Raymonda Franza, czy ochranianie przestępców, zamiatanie zła „pod dywan”, nazywanie „odstępcami” tych którzy demaskują niewygodne fakty i izolowanie od nich członków ich rodzin pozostających w społeczności – to dobre, czy złe owoce? Czy powtarzające się zapewnienia w rodzaju: „Jesteśmy organizacją Jehowy” miałyby uczynić z suwerennego Boga bezwolnego realizatora powyższego gołosłownego zapewnienia?

W Księdze Jeremiasza 7:4 Bóg przestrzegł Izraelitów, którzy podobnie jak dzisiejsze przywództwo WTS-u byli przekonani o bezwarunkowym Bożym poparciu:

 Nie pokładajcie ufności w zwodniczych słowach, mówiąc: 'Są świątynią Jehowy, świątynią Jehowy, świątynią Jehowy!' 

Jeżeli owo przekonanie okazało się bezpodstawne dla narodu, który rzeczywiście – używając WTS-owej nomenklatury – był „organizacją Jehowy”, to co powiedzieć o współczesnych ŚJ, którzy – prócz megalomanii i chciejstwa -  żadnego dowodu szczególnego wybrania przez Boga nie są w stanie przedstawić?

Słuchajcie więc słowa Jehowy, wy, samochwalcy, władcy tego ludu, którzy jesteście w Jerozolimie: Powiedzieliście bowiem: "Zawarliśmy przymierze ze Śmiercią, a z Szeolem urzeczywistniliśmy wizję; gdyby miała przejść zatapiająca, raptowna powódź, do nas nie dojdzie, bo schronieniem naszym uczyniliśmy kłamstwo i ukryliśmy się w fałszu"- (Izajasza 28:14,15, NW)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękujemy za komentarz. Powinien on niebawem pojawić się na blogu.
Komentarze nie związane z tematem lub naruszające dobre obyczaje nie będą publikowane.

"Człowiek zostaje przyjęty do kościoła za to w co wierzy, a wykluczony za to, co wie" - Mark Twain