piątek, 28 października 2016

Bałwochwalczy kult JW Broadcasting

Na stronie https://www.jw.org/pl/publikacje/ksi%C4%85%C5%BCki/rocznik-2016/ciekawe-wydarzenia/telewizja-jw-broadcasting/ można przeczytać, zgodnie z WTS-owską polityką propagandy sukcesu, zachwyty twórców owej – pożal się Boże – telewizji oraz ich ogłupionych fanów. Zachwyconym sobą zawiadowcom WTS nie przeszkadza w najmniejszym stopniu fakt, że stają się obiektem niemalże boskiej czci. Świadczy o tym chociażby sam tytuł owego doniesienia ze strony internetowej: Uwielbiamy telewizję JW Broadcasting!

Pamiętam, jak przed laty zwracano wśród członków społeczności ŚJ uwagę na konieczność unikania podobnych zwrotów (słowo „uwielbiać” pochodzi przecież od „wielbić”). Jak czytamy w Słowniku Języka Polskiego PWN, pierwsze i główne znaczenie terminu „uwielbiać” to „otaczać kogoś czcią i miłością” (pogr. moje) Identyczne znaczenie przypisano tam słowu „wielbić”! Czyżby twórcy artykułu (i wiernopoddańczy tłumacze made in WTS) tego nie wiedzieli??? Ich „najlepszy na świecie” PNŚ zawiera przecież zapisane w Ewangelii wg Mateusza 6:1,2 słowa Jezusa:

Pilnie zważajcie, żebyście nie przejawiali swej prawości przed ludźmi po to, by was oglądali; w przeciwnym razie nie będziecie mieć nagrody u Ojca, który jest w niebiosach. Kiedy więc dajesz dary miłosierdzia, nie dmij przed sobą w trąbę, jak to czynią obłudnicy w synagogach i na ulicach, żeby ludzie ich wychwalali. Zaprawdę wam mówię: W pełni odbierają swą nagrodę. (pogr. moje)

Nie będę nawet próbował rozwodzić się nad ogromnymi kosztami zorganizowania w pełni profesjonalnego studia telewizyjnego, spełniającego najwyższe obecnie obowiązujące standardy. Od dawna przecież wiadomo, że pozbawieni jakichkolwiek reszek empatii przywódcy WTS z lubością marnują łatwo pozyskiwane od naiwnych owieczek środki na swoje wystawne życie, nie przejmując się zbytnio głodującymi i ubogimi współbraćmi, jako że przecież ich problemy rozwiąże w „słusznym czasie” Królestwo Boże.

Jak wynika z cytowanych w owym auto-panegiryku słów kenijskiego fana (fanki?) WTS, bałwochwalczy cel istnienia JW Broadcasting został – ku uciesze jej twórców – osiągnięty.
Oto one:
Ten program przybliża mnie do organizacji Jehowy i do Ciała Kierowniczego. Wiem, że należę do rodziny darzącej się ogromną miłością (pogr. moje)

Jedno jest pewne: do Boga prawdziwego ów program na pewno nie przybliża, o czym – może nawet wbrew woli autora cytowanych słów – świadczy powyższa wypowiedź. I nie zmieni tego stanu rzeczy nawet wypowiedź fanki WTS z Brazylii, która twierdzi, że słuchanie przemówień członków CK „przybliża ją do Jehowy”. Zaś za ową „ogromną miłość” bardzo dziękuję. Obejdzie się...
I – wbrew ostrzeżeniu Jezusa w cytowanym powyżej tekście z Ewangelii wg Mateusza – członkowie CK chętnie chcą być „oglądani”. Poświadcza to kolejna wypowiedź ich „wielbiciela”:

Do niedawna wielu braci nigdy nie słyszało przemówienia żadnego z członków Ciała Kierowniczego. A teraz możemy ich nie tylko usłyszeć, ale też zobaczyć. (pogr.moje)

Doprawdy nie wiem, co ciekawego może być w oglądaniu opasłego Herda czy Jacksona lub wyraźnie nadpobudliwego Letta. Ale widocznie nie znam się na tym...

Aby złagodzić nieco oczywiste skojarzenie JW Broadcasting i jej twórców ze „złotym cielcem”, piszą oni w zakończeniu:
Jesteśmy pewni, że dzięki wsparciu Jehowy telewizja JW Broadcasting dalej będzie wspaniałym duchowym dobrodziejstwem dla ogólnoświatowej społeczności braterskiej oraz będzie przysparzać większej czci i chwały Jehowie.


Tym samym zniewolonemu przez CK Bogu nie pozostaje nic innego, jak dalsze popieranie strażnicowych wodzów i ich pomysłów, bo przecież już od dawna wiadomo, ze Najwyższy ufa „bezgranicznie” brooklińskiemu „niewolnikowi” (zob. Zorganizowani do spełniania woli Jehowy, 2005, s.18).

wtorek, 23 sierpnia 2016

Pod latarnią najciemniej – czyli jak CK sprowadza próby na swoich fanów w domach Betel

W zamieszczonym pod adresem
niejaki Christopher George wygłasza do członków rodziny Betel oraz budowlańców/darmowych pracowników WTS przemówienie pt. „Odpowiednio nastaw żagle, gdy wieje wiatr zmian”. Nie byłoby może nic nadzwyczajnego w tym kolejnym propagandowym materiale organizacji, usiłującej od dawna przedstawić swoją zmienność, szczególnie w zakresie doktrynalnym, jako coś dobrego, gdyby nie zadziwiające zastosowanie Psalmów 46 i 40, zapewniających o ochronie Boga dla Jego sług poddanych zniechęcającym, przyrównanym do sztormu przeżyciom.

Skwapliwie pokładałem nadzieję w Jehowie, toteż nakłonił ku mnie swego ucha i usłyszał me wołanie o pomoc. (Psalm 40:1, NW)

Bóg jest dla nas schronieniem i siłą,pomocą łatwą do znalezienia w czasie udręk. Dlatego nie będziemy się bać, choćby ziemia doznała zmiany i choćby góry, chwiejąc się, wpadły w serce rozległego morza; choćby jego wody się kłębiły, pieniły (Psalm 46:1-3, NW)









Jak wynika ze słów mówcy, te najbardziej wstrząsające i trudne do zaakceptowania zmiany, rujnujące życie betelczykom i ich rodzinom funduje — Ciało Kierownicze! Sprzedaż ogromnej ilości posiadłości, redukcja ilości członków rodziny Betel, ciągłe przeprowadzki bez jakiejkolwiek możliwości dyskusji z „namaszczonymi” decydentami, wreszcie takie wydarzenia życiowe jak założenie rodziny, czy dobrowolne przecież podjecie pracy w Betel stają się taką traumą, że – i przyznaje to mówca — ludzie ci potrzebują nadzwyczajnej opieki Bożej, aby to wszystko znieść! Nie próby z zewnątrz, nie utrata pracy czy inne nieszczęścia – ale „kochani współwyznawcy”, „niewolnik wierny i roztropny” jest źródłem najcięższych prób! Mówca zachęca do przejawiania wiary, cytuje Księgę Izajasza 59:1 o „ręce Jehowy, która nie jest za krótka” – wszystko w tym celu, aby – powtarzam – pomóc znieść ciężkie doświadczenia życiowe zgotowane betelczykom przez CK.
Kuriozalne zaiste wydaje się być – w celu wzmocnienia „argumentacji” – porównanie przerzucania przez CK jak piłki betelczyków w różne miejsca do różnych zadań – do wyboru 12 apostołów przez Jezusa spośród rzeszy Jego wiernych uczniów. Niektórzy z nich – wg mówcy – mogli czuć się zawiedzeni, że nie zostali wyznaczeni przez Pana do owego ścisłego grona, ale cenili więź z Nim, możliwość słuchania jego nauk i przemówień oraz nadzieję na zmartwychwstanie niebiańskie w przyszłości. I tak samo przerzucani z miejsca na miejsce, pozbawiani jednym „miłościwym” rozkazem dotychczasowych przyjaciół, czy oddalani od członków najbliższej rodziny powinni czuć się szczęśliwi darmowi niewolnicy WTS-u. I basta!
Kolejne wywody Christophera George'a dotyczą żon, które maja być bezwarunkowo podporządkowane mężom przerzucanym z miejsca na miejsce przez CK i maja się z tego cieszyć, a nie kierować – zrozumiałymi przecież – emocjami Przykładem dla nich (jakże aktualnym i przekonywującym w dzisiejszych czasach, nieprawdaż!?) ma być biblijna Estera, która dała wzór podporządkowania. Zaiste, rewelacja! Została najpierw nałożnicą króla Ahaswerusa (bo przecież nie zrobił dla niej wyjątku i nie grał z nią całą noc tylko w szachy!). A przecież Prawo Mojżeszowe zakazywało Izraelitom łączyć się w pary z członkami innych narodów! Szunamitka z Pieśni nad Pieśniami przeciwstawiła się królowi Salomonowi, mimo iż był z jej narodu! Toteż w rzeczonej argumentacji George'a lepiej jest przywołać przykład Estety, której Mardocheusz wmówił, iż to Bóg się nią zechce posłużyć dla uratowania narodu wybranego, jak gdyby nie mógł On swą mocą uczynić tego bez jej pomocy w postaci związku z pogańskim królem, mającym wiele żon i nałożnic. W przemówieniu pada nawet zdanie, że – uwaga! – Estera pomogła Bogu!
Mówca, przyznając eufemistycznie, ze Estera znalazła się „w niełatwej sytuacji”, zwraca się do niewiast słuchających jego wywodów: – Czy zaakceptowałabyś coś takiego? BEZ KOMENTARZA.

(Na marginesie: nic dziwnego, że – jak nawet przyznaje biblioteka internetowa Strażnicy na stronie http://wol.jw.org/pl/wol/d/r12/lp-p/1200001431 niektórzy pisarze wczesnochrześcijańscy pomijali Księge Estery w kanonie świętych Pism.)

Ochotnicy nawet po zakończeniu budowania obiektów „teokratycznych” nie mogą zaznać wytchnienia. Mówca zapewnia: – W służbie dla Jehowy nie przechodzimy na emeryturę. Nie czeka na nas bujany fotel na jakiejś werandzie, w którym będziemy się teraz kołysać całymi dniami.
(Słyszany w tym momencie w audytorium śmiech, niczym w kiepskiej komedii, ma prawdopodobnie potwierdzić nadzwyczajne poczucie humoru brata George'a zawarte w tej wypowiedzi o bujanym fotelu. Cóż za finezja!)

Nie ma wytchnienia! Dlaczego? Mówca spieszy z wyjaśnieniem: – Zawsze stawiaj się do dyspozycji, gdy organizacja czegoś potrzebuje. Bezduszne, mechaniczne traktowanie darmowych robotników przez CK prowadzi ich często do przygnębienia i – jak przyznaje mówca – szczególnie starsze wiekiem osoby czują się jak psalmista, wyrażający swe uczucia w Psalmie 71:9 (NW):

Nie odrzucaj mnie w czasie starości, nie opuszczaj mnie, gdy moc moja ustaje.

Dlaczego tak się dzieje? Christopher George wygłaszając w tym miejscu kilka rzeczywiście ciepłych słów do weteranów/betelczyków milczy na temat rzeczywistych przyczyn pojawienia się takich negatywnych odczuć. A przecież jedną z nich są wspomniane na początku przemówienia redukcje personelu, redukcje – jak wiadomo – spowodowane kłopotami finansowymi tej sekto-korporacji m.in. na skutek konieczności wypłaty odszkodowań ofiarom pedofilów chronionych przez organizację. Pracujący przez całe życie wolontariusze niejednokrotnie źle lub w ogóle nie ubezpieczeni nagle znajdują się bez środków do życia, bez swojego dachu nad głową, bez pieniędzy na leczenie pojawiających się dolegliwości, za to z nic nie kosztującym zapewnieniem CK:
Jehowa was kocha To kolejny przykład ciężkiej próby sprowadzanej przez zawiadowców WTS na swoich darmowych robotników.
Na koniec dowiadujemy się, ze właśnie brat Lett zapowiedział największą nadchodzącą zmianę – Armagedon. Na jego miejscu bardzo bałbym się tej zmiany...


sobota, 30 lipca 2016

Coraz większy rozziew

Po obejrzeniu 2-częściowego filmu WTS pt. „Bóg uczynił Go zarówno Panem, jak i Chrystusem” – filmu, który jest serwowany Świadkom Jehowy na całym świecie podczas tegorocznych kongresów letnich – nasunęły mi się pewne refleksje. Ogarnia mnie najzwyczajniej w świecie wściekłość! Dlaczego? Ano dlatego, że choć w filmie zdecydowanie zbyt często wkładane jest w usta bohaterów imię „Jehowa”, czy że odzywają się gdzieniegdzie slangowe, zabarwione doktryną sformułowania („pal męki”, nadzorca zboru itp.), to jednak – choć może nie każdy się z tym zgodzi – ma on wiele momentów wzruszających, szczególnie jeśli chodzi o sceny wskrzeszania zmarłych i nadzieję z tego płynącą dla osoby wierzącej. Co więc jest powodem do owego uczucia wściekłości, wspomnianego powyżej? Powodem jest potworny, pogłębiający się rozziew między wymową Ewangelii a obrazem organizacji. Powodem jest pustota – w świetle tego, co wyprawia WTS – nawoływań narratora filmu do tego, aby wzmacniać wiarę poprzez badanie dowodów i tym samym usuwanie wątpliwości i popadania w niezdrową rutynę. I chyba dobrze zdają sobie sprawę z owego rozziewu twórcy filmu, skoro – choć dwukrotnie ( na początku i na końcu) narrator zachęca widzów do „upewniania się, że Świadkowie Jehowy mają prawdę”, nie przedstawia na to twierdzenie żadnych dowodów, stosując jedynie typową WTS-owską manipulację, polegającą na zestawieniu dowodów na prawdziwość Mesjasza i chrystianizmu z I w. n.e. z „mającą prawdę” (bo tak mówimy i już!) religią ŚJ. Ogarnia mnie po raz kolejny – choć może już powinna być stonowana – złość na perfidię, manipulację i okłamywanie „owieczek”. Bo przecież przy dzisiejszym dostępie do informacji zachęcony przez narratora o imieniu Mesafer szczery świadek Jehowy szybko znajdzie dowody na coś wręcz przeciwnego, niż to, że „świadkowie Jehowy mają prawdę”. I co wtedy? Odpowiedź zapewne znają czytelnicy tego bloga.
Inną rzeczą jest śmieszność wypowiedzi owego Mesafera, który z poziomu I wieku n.e. ni stąd, ni zowąd używa nazwy „Świadkowie Jehowy”, przemawiając do Świadków w XXI wieku, choć ci dowiadują się z filmu – jako że organizacja niechętnie cytuje ów werset – że chrześcijanie mają być świadkami, ale... Jezusa (Dzieje Apostolskie 1:8). Cóż, to w końcu tylko drobiazg. Najważniejsze, aby widz wyszedł z kongresu zachęcony do dalszego wręczania ulotek, traktatów, czasopism i innych materiałów propagandowych organizacji. A całe to gadanie o ostracyzmie, pedofilii, fanatyzmie i bezduszności „aparatczyków” to wymysł odstępców, bo przecież „Świadkowie Jehowy mają prawdę”.  I już!


niedziela, 12 czerwca 2016

Komitet Sądowniczy - Berlin, czerwiec 2016





Kaznodziei 1:9 - "Co zaistniało, to znowu zaistnieje, a co czyniono, to będzie znowu czynione; nie ma więc nic nowego pod słońcem."
To "nic nowego pod słońcem", organizacja ta, ma taki system działania i takiego właśnie ducha. Dlatego może warto w tym miejscu postawić pytania:
Jeśli dana religia wydaje tego rodzaju owoce, to komu ona tak naprawdę służy?
W pierwszym wieku Jezus wykazał, iż religia która powinna prowadzić do Boga (zresztą, za taką sama się uważała),  służyła Jego przeciwnikowi. 
Jana 8:44 - "Wy jesteście z waszego ojca, Diabła, i chcecie spełniać pragnienia waszego ojca. Ten był zabójcą, gdy rozpoczął, i nie stał mocno w prawdzie, ponieważ prawdy w nim nie ma. Kiedy mówi kłamstwo, mówi zgodnie z własnym usposobieniem, gdyż jest kłamcą i ojcem kłamstwa."
Mateusza 12:34 - "Pomiocie żmijowy, jak możecie mówić rzeczy dobre, skoro jesteście niegodziwi?"
Czy żyjąc w pierwszym wieku, chciałbyś być podległy takim przywódcom religijnym? 
A jakiego ducha przejawia obecnie organizacja ŚJ, uważająca się także za jedyną prawdziwą religię?
Każdy powinien uczciwie udzielić sobie odpowiedzi na istotne pytania dotyczące swojej religij, ponieważ w myśl słów z Dziejów Ap. 24:16 powinniśmy ("…  mieć świadomość tego, że nie popełniam uchybienia wobec Boga").
Następnie, nasza świadomość haniebnych czynów jakich dopuszcza się ta religia, powinna pobudzić nas do działania stosownie do wciągniętych wniosków, po to, aby mieć czyste sumienie, do czego wielokrotnie zachęca nas Biblia .
1 Tymoteusza 1:19 - "mając wiarę i dobre sumienie, które ludzie odrzucili, ……."
Mateusza 5:8 - "Szczęśliwi, którzy są czystego sercagdyż oni będą widzieć Boga".

Dlatego bardzo istotne jest również to, do czego zachęcał nas Piotr w swoim 1 liście.
1 Piotra 5:8 - "Zachowujcie trzeźwość umysłu, bądźcie czujni. Wasz wróg, diabeł krąży jak ryczący lew, starając się kogoś pożreć."




piątek, 8 kwietnia 2016

Królestwo pedofilii


Z przerażającego swoją prawdziwością filmu znajdującego się pod adresem https://www.youtube.com/watch?v=ULsWB2AvxVc wyłania się obraz zdegenerowanej, zgniłej moralnie organizacji Świadków Jehowy, w której ojciec może bezkarnie gwałcić swoje córki, w której starsi pod pozorem „reguły dwóch świadków” odmawiają zbadania oskarżenia o molestowanie i wykorzystywanie ofiar, zamykając im ista i usuwając OFIARY ze zboru, hołubiąc nadal i windując na „przywileje” oprawców, ułatwiając im bezkarne uprawianie haniebnego procederu. A nawet wtedy, gdy „świecki” sąd skazuje bandziora na 14 lat (!) za udowodnione przestępstwa wieloletniego wykorzystywania i molestowania, zostaje on przyłączony do „społeczności prawdziwych chrześcijan”, ciesząc się w zborze ŚJ dobra sławą! Przywódcy organizacji odmawiają wydania sądom istniejącej bazy danych o pedofilach, mataczą, kłamią, przesłuchiwani starsi zasłaniają się rzekomą niepamięcią, a ofiary okrutnego traktowania zniechęcają nadal – mimo zmiany oficjalnych wytycznych – do powiadamiania policji pod pozorem „zniesławienia imienia Jehowy” i lojalności wobec organizacji, jak gdyby to `OFIARA owo imię zniesławiła, a nie bamndr/gwałciciel/molester! Nawet otwierający po latach oczy (często zbyt późno) rodzice przyznają, że organizacyjne „pranie mózgu” wyłączyło lub zahamowało w znacznym stopniu ich naturalne uczucia do tego stopnia, że nie byli w stanie pomóc swoim dzieciom, kiedy tej pomocy najbardziej potrzebowały i oczekiwały.
Z filmu wyłania się prawdziwy obraz starszych zboru – uważanych przez współwyznawców za tzw. „dojrzałych chrześcijan” – obraz bezdusznych automatów pozbawionych empatii, współczucia, ludzkiej chęci niesienia pomocy, doprowadzających ofiary swoich „przesłuchań” do depresji i prób samobójczych. Starsi ci doskonale spełniają kryteria osób o cechach świadczących o „dniach ostatnich” zawarte w 2 Liśćie do Tymoteusza 3:1-9; kryteria o których opowiadają tzw. „ludziom ze świata” podczas tzw. „pracy Pańskiej”. Tymczasem to ONI są „bez serca, bezlitośni, bez uczuć ludzkich”. To ONI „pokazują pozór pobożności, ale wyrzekają się jej mocy”. To ONI są tymi, którzy„przeciwstawiają się prawdzie, ludzie o spaczonym umyśle”.

Lawinowa rosnąca liczba procesów, wielomilionowe odszkodowania, a jednocześnie upór przywódców w trwaniu w złym – wszystko to i wiele innych czynników pokazuje, że organizacja Towarzystwa Strażnica to twór ze wszechmiar odrażający. Jak to znakomicie podsumował autot filmu, wywierający wrażenie swoją wnikliwością i uczciwoscią - rzekoma „organizacja Boża” jest „egoistyczna, o wąskich horyzontach, a ich pozbawione milości praktyki, zaprzeczają całkowicie ich twierdzeniom” (o byciu „religią prawdziwą”). Kłamliwa, oszukańcza i bezczelna postawa 4-ch czlonków Ciała Kierowniczego (G. Loscha, S. Letta, A. Morrisa III i G. Jacksona), pokazana w filmie, potwierdza tylko ŚWIADOMĄ chęć tych ludzi do brnięcia „od złego ku gorszemu” (2 List do Tymoteusza 3:13). Dziwić musi w tym kontekście naiwność i bezmyślność tych, którzy chcą ten twór popierać, w dodatku oczekując od niego – o zgrozo – duchowego oświecenia.  

czwartek, 4 lutego 2016

Pożywny „pokarm duchowy”, czyli jak zmarnować 1,5 bochenka chleba na oczach milionów widzów JW Broadcasting

W lutowej edycji JW Broadcasting grupa cwaniaków nazywających się „Ciałem Kierowniczym” Świadków Jehowy, żyjących za pieniądze milionów „owieczek”, przeszła samą siebie, niszcząc na oczach widzów podstawowy artykuł żywnościowy, jakim jest chleb. Jak zapewne wszyscy wiedzą, Syn Boży nakazał w modlitwie, zapisanej w Ewangelii wg Mateusza 6:9-12, prosić Boga o tzw. „chleb powszedni”. Dla 2 miliardów niedożywionej i 800 milionów głodującej ludzkości (zob.  tutaj) taka modlitwa ma szczególny wymiar. Ale nie dla twórców lutowej edycji strażnicowej telewizji. Na oczach milionów widzów „brat” Ken Flodin, wyglądający jak bliski krewny osławionego  kłamcy Geoffrey'a Jacksona, smaruje jeden bochenek chleba imitacją trucizny, wyrzucając go następnie do kosza, zaś kolejny bochenek smaruje błotem, po czym odkrawa pobrudzoną połówkę, która również ląduje w koszu. Widok ten musi być szczególnie „zachęcający” dla głodujących mas ludzkości np. w Azji czy Afryce, do których „głosiciele” idą z „dobrą nowiną” i zachętą do przyłączenia się do „organizacji Bożej”, której przywódcy w przeciwieństwie do Jezusa, nie potrafią rozmnożyć chleba, natomiast – jak widać – świetnie udaje im się go marnować.
Jak na ironię, całe to pożałowania godne widowisko ma służyć ilustracji odrzucenia przez Boga grzesznika winnego „grzechu przeciw Duchowi Świętemu” (Mateusza 12:31, 32). Wrzucenie do kosza chleba posmarowanego trucizną oznacza całkowite odrzucenie winnego „grzechu przeciw Duchowi”, zaś wrzucenie części chleba z błotem i pozostawienie drugiej połówki ma oznaczać wybaczenie przez Boga grzesznikowi, który zerwał ze złym postępowaniem. Na stole pozostaje 1,5 bochenka chleba, który uprzednio został pokryty sproszkowanym czosnkiem. Tenże czosnek, podobnie jak chleb, zostaje przez owo posypanie zmarnowany przez prowadzącego ów bzdurny „pokaz”, a to w celu „ilustracji” grzesznego stanu ludzkości, która jednak ma przystęp do Boga. Dar Boży – czosnek – przedstawia więc grzech... Bez komentarza! Pokryty czosnkowym pyłem chleb zapewne bardziej niż widza WTS-owej TV ucieszyłby głodnego mieszkańca naszej planety, ale cóż to obchodzi spasionych przywódców organizacji? Za podstawę tej kompromitującej audycji JW Broadcasting służyć ma werset z Listu do Efezjan 4:30 (NW):

I nie zasmucajcie świętego ducha Bożego, którym zostaliście opieczętowani na dzień uwolnienia na podstawie okupu.”

Odnoszenie tego wersetu do ogółu Świadków Jehowy jest sprzeczne z doktryną organizacji, która głosi, że „opieczętowanie” dotyczy jedynie tzw. „pomazańców” (zob. np.  Strażnicę  z 15. 05. 2010). Ale czyż to pierwszy raz, gdy wykładnia brooklińskich „mężów wiary” rozmija się nie tylko z Biblią, ale i z ich własnymi interpretacjami? Idąc jednak tropem wywodów mówcy, nasuwa się pytanie: Czy ostrzegający przed „zasmucaniem Ducha” lub nawet „grzechem przeciw Duchowi” „brat” Flodin nie powinien zacząć od siebie? Przecież w zgodzie z owym Duchem należy się modlić o zaspokojenie podstawowych potrzeb, w tym o „chleb powszedni”. Czy zatem publiczne niszczenie chleba nie jest niebezpiecznym przeciwstawianiem się owemu Duchowi? A jeśli mając żywność, odzienie i dach nad głową, jesteśmy z tego zadowoleni (jak radzi apostoł Paweł w 1 Liście do Tymoteusza 6:8, BT), oznacza to, że dla  jakiegokolwiek  celu mamy prawo owa żywność marnować? Dlaczego dla ilustracji grzechu, stanu przed Bogiem itp. nie posłużono się na przykład – wzorem Boga i Jezusa – „szatą”, czyli jakimś fragmentem ubrania, który można było w umiejętny sposób pobrudzić, a następnie wyprać w w pralni domu Betel, nie raniąc uczuć ludzi, dla których w wielu krajach – w tym w Polsce – chleb pozostaje swoistą „świętością”? (Zob. Zachariasza 3:3-5, Mateusza 22:11, 12)
Odpowiedź jest prosta: skrzyżowanie braku Ducha Bożego, buty, ignorancji i zwykłej głupoty prowadzi do takich właśnie „prezentacji”, jak ta z lutowej audycji WTS. O takich przywódcach dawno temu napisał prorok Jeremiasz:  Oni nie potrafią się wstydzić, nie umieją także się rumienić.  (Jeremiasza 8:12). Zdemoralizowani przywódcy, pasożytujący na ciągle – niestety – napływających datkach od szczerych, acz naiwnych głosicieli, kompromitują się coraz bardziej dla dobra tych, którzy chcą i są w stanie to ujrzeć!

Całość lutowej audycji znajduje się pod adresem:



Omawiana w niniejszym artykule żenada rozpoczyna się od ok. 17 minuty.
"Człowiek zostaje przyjęty do kościoła za to w co wierzy, a wykluczony za to, co wie" - Mark Twain