piątek, 28 października 2016

Bałwochwalczy kult JW Broadcasting

Na stronie https://www.jw.org/pl/publikacje/ksi%C4%85%C5%BCki/rocznik-2016/ciekawe-wydarzenia/telewizja-jw-broadcasting/ można przeczytać, zgodnie z WTS-owską polityką propagandy sukcesu, zachwyty twórców owej – pożal się Boże – telewizji oraz ich ogłupionych fanów. Zachwyconym sobą zawiadowcom WTS nie przeszkadza w najmniejszym stopniu fakt, że stają się obiektem niemalże boskiej czci. Świadczy o tym chociażby sam tytuł owego doniesienia ze strony internetowej: Uwielbiamy telewizję JW Broadcasting!

Pamiętam, jak przed laty zwracano wśród członków społeczności ŚJ uwagę na konieczność unikania podobnych zwrotów (słowo „uwielbiać” pochodzi przecież od „wielbić”). Jak czytamy w Słowniku Języka Polskiego PWN, pierwsze i główne znaczenie terminu „uwielbiać” to „otaczać kogoś czcią i miłością” (pogr. moje) Identyczne znaczenie przypisano tam słowu „wielbić”! Czyżby twórcy artykułu (i wiernopoddańczy tłumacze made in WTS) tego nie wiedzieli??? Ich „najlepszy na świecie” PNŚ zawiera przecież zapisane w Ewangelii wg Mateusza 6:1,2 słowa Jezusa:

Pilnie zważajcie, żebyście nie przejawiali swej prawości przed ludźmi po to, by was oglądali; w przeciwnym razie nie będziecie mieć nagrody u Ojca, który jest w niebiosach. Kiedy więc dajesz dary miłosierdzia, nie dmij przed sobą w trąbę, jak to czynią obłudnicy w synagogach i na ulicach, żeby ludzie ich wychwalali. Zaprawdę wam mówię: W pełni odbierają swą nagrodę. (pogr. moje)

Nie będę nawet próbował rozwodzić się nad ogromnymi kosztami zorganizowania w pełni profesjonalnego studia telewizyjnego, spełniającego najwyższe obecnie obowiązujące standardy. Od dawna przecież wiadomo, że pozbawieni jakichkolwiek reszek empatii przywódcy WTS z lubością marnują łatwo pozyskiwane od naiwnych owieczek środki na swoje wystawne życie, nie przejmując się zbytnio głodującymi i ubogimi współbraćmi, jako że przecież ich problemy rozwiąże w „słusznym czasie” Królestwo Boże.

Jak wynika z cytowanych w owym auto-panegiryku słów kenijskiego fana (fanki?) WTS, bałwochwalczy cel istnienia JW Broadcasting został – ku uciesze jej twórców – osiągnięty.
Oto one:
Ten program przybliża mnie do organizacji Jehowy i do Ciała Kierowniczego. Wiem, że należę do rodziny darzącej się ogromną miłością (pogr. moje)

Jedno jest pewne: do Boga prawdziwego ów program na pewno nie przybliża, o czym – może nawet wbrew woli autora cytowanych słów – świadczy powyższa wypowiedź. I nie zmieni tego stanu rzeczy nawet wypowiedź fanki WTS z Brazylii, która twierdzi, że słuchanie przemówień członków CK „przybliża ją do Jehowy”. Zaś za ową „ogromną miłość” bardzo dziękuję. Obejdzie się...
I – wbrew ostrzeżeniu Jezusa w cytowanym powyżej tekście z Ewangelii wg Mateusza – członkowie CK chętnie chcą być „oglądani”. Poświadcza to kolejna wypowiedź ich „wielbiciela”:

Do niedawna wielu braci nigdy nie słyszało przemówienia żadnego z członków Ciała Kierowniczego. A teraz możemy ich nie tylko usłyszeć, ale też zobaczyć. (pogr.moje)

Doprawdy nie wiem, co ciekawego może być w oglądaniu opasłego Herda czy Jacksona lub wyraźnie nadpobudliwego Letta. Ale widocznie nie znam się na tym...

Aby złagodzić nieco oczywiste skojarzenie JW Broadcasting i jej twórców ze „złotym cielcem”, piszą oni w zakończeniu:
Jesteśmy pewni, że dzięki wsparciu Jehowy telewizja JW Broadcasting dalej będzie wspaniałym duchowym dobrodziejstwem dla ogólnoświatowej społeczności braterskiej oraz będzie przysparzać większej czci i chwały Jehowie.


Tym samym zniewolonemu przez CK Bogu nie pozostaje nic innego, jak dalsze popieranie strażnicowych wodzów i ich pomysłów, bo przecież już od dawna wiadomo, ze Najwyższy ufa „bezgranicznie” brooklińskiemu „niewolnikowi” (zob. Zorganizowani do spełniania woli Jehowy, 2005, s.18).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękujemy za komentarz. Powinien on niebawem pojawić się na blogu.
Komentarze nie związane z tematem lub naruszające dobre obyczaje nie będą publikowane.

"Człowiek zostaje przyjęty do kościoła za to w co wierzy, a wykluczony za to, co wie" - Mark Twain