czwartek, 26 czerwca 2014

38 milionom Polaków grozi Gehenna!

W niedzielę 19.05.2013 roku w zborach Świadków Jehowy odtwarzano trzy przemówienia (w języku angielskim, z tłumaczeniem na polski) tzw. "ważnych braci", w tym nasłanego na Nadarzyn w ubiegłym roku aż z dalekiej Australii Anthony Morrisa. Nuda, która wyzierała z owych wykładów, nie byłaby może warta skomentowania, gdyby nie kilka nadal z powodzeniem stosowanych chwytów, mających utrzymać fan-club WTS w ślepym posłuszeństwie i fałszywym poczuciu bezpieczeństwa. Nie brakło więc powtarzanych od lat komunałów typu "żyjemy w raju duchowym"; "mamy cudowny pokarm duchowy" itp. Szef polskiego oddziału korporacji (może wypadałoby już nauczyć się trochę polskiego...) przedstawił kuriozalne omówienie 35 rozdziału księgi Izajasza, w którym "gościniec" z tego rozdziału, po którym kroczą oczywiście tylko Świadkowie (choć mają uważać, aby z niego nie zbaczać!) przeciwstawił "reszcie świata" kroczącego po jałowej pustyni. W tym kontekście zalecił wzmożenie działalności głoszenia, jako że w przeciwnym wypadku 38 milionów Polaków może trafić do Gehenny! Mają oni jednak szansę przyjść na zebranie do Sali Królestwa, które to sale jednak muszą w związku tym być większe niż dotychczas, aby owe miliony miały gdzie się pomieścić. Toteż mimo spadku zborów o ok. 400, obwodów o 23 i okręgów o 2, odnotowano w Polsce nowe najwyższe we wszystkich obszarach działalności. Jest dobrze, będzie lepiej - jak mówiono w PRL-u.
Drugi z mówców, z Kanady, obwieścił na podstawie 5 rozdziału Ewangelii wg Łukasza, że zarzucenie przez Piotra i jego przyjaciół sieci na polecenie Jezusa, mimo poprzedniego niepowodzenia połowów, było usłuchaniem obcego dla nich człowieka (sic!) Mówca "zapomniał", że po drodze Jezus uzdrowił teściową Piotra i wiele innych osób, wypędził demona i dokonał innych cudów (o czym można przecież przeczytać w 4 rozdziale tej samej Ewangelii), a także o tym, że apostoł Piotr zwracał się do tego rzekomo "obcego człowieka" słowem "Mistrzu".
Jakiemu celowi miało służyć to ewidentne, typowe dla strażnicowych krętaczy,  przekręcenie Słowa Bożego? Otóż mówca "wyjaśnił", że tak jak apostołowie posłuchali "obcego" dla nich Jezusa, tak świadkowie Jehowy mają stosować się do wskazówek rzeczywiście obcego dla nich Ciała Kierowniczego. Tę "rajską" retorykę nagrodzono gromkimi brawami. Wobec tak "powalających" argumentów szkoda nawet wspomnieć o "stałych fragmentach gry", które również wystąpiły w tym "cudownym" przemówieniu, takim jak poniżanie wyższego wykształcenia i stawianie go w wymyślonej przez Brooklyn opozycji do "wiedzy o Jehowie", czy przedstawianie rezygnacji apostoła Pawła z wysokiej pozycji w religijnej hierarchii jako synonimu rezygnacji z dzisiejszego wykształcenia uniwersyteckiego.
W trzecim przemówieniu jeszcze jeden gość z zagranicy skoncentrował się na wywodach o "skarbach", omawiając werset z Ewangelii Łukasza 12:34 i jemu pokrewne. I tu nie zabrakło kuriozalnych wniosków, np. przeciwstawiano wielokrotnie "wiedzę o Jehowie" wiedzy naukowej, jak gdyby przedmiot jej badań dotyczący np. praw fizyki, natury czy struktury Kosmosu itd. był czymś abstrakcyjnym. Mówca znów "zapomniał", że apostoł Paweł w 1-szym rozdziale Listu do Rzymian, wersetach 19 i 20 napisał o tych, którzy zajmują się badaniem dzieł stwórczych (BT):

To bowiem, co o Bogu można poznać, jawne jest wśród nich, gdyż Bóg im to ujawnił. Albowiem od stworzenia świata niewidzialne Jego przymioty - wiekuista Jego potęga oraz bóstwo - stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła, tak że nie mogą się wymówić od winy.

To, co ktoś czyni z wiedzą o Bogu, to zupełnie inny temat. W następnych wersetach (21 i 22) można przeczytać:

Ponieważ, choć Boga poznali, nie oddali Mu czci jako Bogu ani Mu nie dziękowali, lecz znikczemnieli w swoich myślach i zaćmione zostało bezrozumne ich serce. Podając się za mądrych stali się głupimi.

Jest szereg ludzi nauki, którzy wierzą w Boga i inni, którzy w Niego nie wierzą. Ale to nie zmienia faktu, że dopóki uczciwie podchodzą do swoich badań i ich rezultatów, zajmują się wiedzą o Bogu!


Podobnie jest wielu ludzi, którzy zajmują się studiowaniem Pisma Świętego, choć nie u wszystkich prowadzi to do wiary. Póki to jednak czynią, zajmują się wiedzą o Bogu, przynajmniej patrząc na to z punktu widzenia człowieka wierzącego, za jakich przecież uważają się Świadkowie Jehowy! Czemu więc maja służyć pokrętne wywody przedstawiane w wykładzie? Oczywiście zniechęcaniu do poszerzania wykształcenia. Lęk przywódców WTS przed myślącymi członkami społeczności najwyraźniej się nasila. Jak widać po niedzielnych przemówieniach zawiadowcy ci nie mają nic ciekawego do zaoferowania słuchaczom i czytelnikom. Zamiast wnikliwego i uczciwego badania Prawdy i przyznania innym prawa do wyciągania wniosków niekoniecznie identycznych ze strażnicowymi, przywódcy ciągle stosują wypróbowane metody wzbudzania u swoich fanów wyrzutów sumienia przez dawanie im do zrozumienia, że ciągle czynią zbyt mało "dla Jehowy", okraszając te "zachęty" propagandą sukcesu i mrzonkami o "raju duchowym" i jedynie słusznej "organizacji Bożej".
"Człowiek zostaje przyjęty do kościoła za to w co wierzy, a wykluczony za to, co wie" - Mark Twain