środa, 25 czerwca 2014

Niby nowa Strażnica - stare chwyty

Strażnica wciąż bazuje na utartych „chwytach” myślowych oraz działaniu na podświadomość, dzięki czemu jej wierni czytelnicy zborowi pozostają w stanie swoistego amoku, który niczym mgła przesłania u fanów WTS resztki zdolności do samodzielnego myślenia. Oto ilka przykładów z najnowszego wydania „do studium” z dn. 15.05. 2014 roku.

W życiorysie Kenneth'a Little czytamy:

Planowaliśmy wybrać się na Florydę, ale dzień po ślubie Biuro Oddziału zaprosiło mnie do uczestnictwa w tygodniowym spotkaniu w kanadyjskim Betel. Oczywiście kolidowało to z naszymi planami, jednak Evelyn i ja chcieliś́my robić wszystko, o co prosi nas Jehowa. Dlatego zrezygnowaliśmy z podróży poślubnej.

Bezduszność przywódców WTS, wyrażająca się w pokrzyżowaniu osobistych planów świeżo poślubionych małżonków, została tu przedstawiona jako wyraz woli Boga! Pisarze literatury wielkrotnie twierdzili, ze choć chrześcujan nie obowiązuje Prawo Mojżeszowe (to prawda), to jednak zawiera ono pewne nieprzemijające zasady. Jedną z nich wyrażono w Księdze Wyjścia 20:7:

Kto żonę poślubił, a jeszcze jej nie sprowadził do siebie, niech wraca do domu, bo mógłby zginąć na wojnie, a kto inny by ją sprowadził do siebie.

Izraelita miał się radować świeżo poślubioną małżonką i to było priorytetem przed służeniem w armii teokratycznej. W opisanym przypadku widać nie tylko łamanie zasady wynikającej z owego postanowienia Prawa, ale – co gorsza – przypisywanie po raz kolejny przywódcom WTS (i tym samym utrwalanie tego kłamstwa u czytelników Strażnicy) roli rzeczników Bożych. Przecież Kenneth Little mówi wyraźnie: „Chcieliśmy zrobić wszystko, o co prosi nas Jehowa”.

W artykule pt. „Czy podążasz naprzód z organizacją Jehowy” w paragrafach 6 i 7 podjęto rozpaczliwą próbę udowodnienia rzekomo ogromnego wzrostu w szeregach społeczności ŚJ. Ponieważ jednak ostatnie rezultaty zdają się wskazywać nie tyle na wzrost, co raczej na „odpływ” coraz bardziej świadomych „owieczek”, zsumowano  9-letni okres w celu wykazania owego „rozrostu wielkiej rzeszy”. Czytamy:

Na przykład w ciągu minionej dekady, czyli w latach służbowych 2003-2012, przeszło 2 707 000 osób przyjęło chrzest na znak oddania się Bogu. Na całym świecie jest obecnie sporo ponad 7 900 000 Świadków, a dalsze miliony uczęszczają na ich spotkania, zwłaszcza na coroczną uroczystość ́ Pamiątki.

Ile z owych 2 700 000 nowo ochrzczonych pozostaje w społeczności – o tym oczywiście artykuł milczy. Tymczasem prawdziwy stan rzeczy może wyglądać nieco inaczej (zob. artykuł zamieszczony tutaj);
Czy ktoś z wiernych czytelników Strażnicy pomyśli o tym, kogo Jezus zaprosił na uroczystość Ostatniej Wieczerzy? A czy pierwsi chrześcijanie zapraszali obcych ludzi na święto przeznaczone wyłącznie dla nich? Odpowiedzi są oczywiste. Święto Pamiątki organizowane przez Swiadków Jehowy jest zaprzeczeniem nakazu biblijnego z wielu względów.

Aby zapobiec niewygodnym pytaniom, pisarze artykułu zapewniają wprawdzie:

Nie pysznimy się liczbami, bo to 'Bóg daje wzrost' (1 Kor. 3:5-7).

Jednak owo zapewnienie jest typowe dla dwoistości oświadczeń WTS-u, mającej miejsce od zaranie jego istnienia i ma typowy, asekuracyjny charakter. Każdy, kto choć trochę miał do czynienia z tzw. „organizacją Jehowy, zna jej zamiłowanie do statystyk, a wobec coraz wyraźniejszych przesłanek o braku błogosławieństwa Bożego twierdzenie o wzroście - nieważne, czy fałszywe, czy prawdziwe - staje się  niejako ostatnią "deską ratunku" dla chcących w owo błogosławieństwo wierzyć. 
W dalszej części artykułu po raz kolejny utrwalane jest fałszywe „zrozumienie” wersetu z Księgi Przypowieści 4:18, biorące zresztą początek od samego Russella, toteż następujące po nim paragrafy usiłują w typowy dla WTS-u sposób zamazać fałszywe proroctwa mrzonkami o jakimś „uaktualnieniu” i apelami o to, aby być na bieżąco z „organizacją Jehowy”. (Zob. „Jesteśmy w prawdzie...”)

Ale apogeum bezczelności (bezmyślności?) znajdziemy w zamykającym Strażnicę artykule pt. „Do wykonania jest większe żniwo”, opisującym początki „dzieła” w Brazylii. Oto fragment:

Pod koniec przemówienia następuje punkt kulminacyjny—rozdana zostaje setka książ̇ek Miliony ludzi z obecnie żyjących nigdy nie umrą, a także jej egzemplarze po angielsku, niemiecku i włosku. Wykład okazuje się sukcesem!

Jak donosi Strażnica, ów „sukces” miał miejsce w 1923 roku. Wystarczyły z górą 2 lata, aby miłośnicy sędziego Rutherforda, autora tej kompromitującej WTS do dziś pozycji, przekonali się, że mieli do czynienia z kłamcą, jako że przecież zapowiedział on zmartwychwstanie starożytnych patriarchów i proroków na rok 1925. Owo fałszywe proroctwo łącznie z równie gołosłowną zapowiedzią będącą tytułem owej „przynoszącej sukces” książki sędziego powinny były już w tamtym czasie wystarczyć, aby ów dyktator pozostał sam na sam ze swoim „Domem Książąt”, bez rzeszy zwolenników. Tak się jednak nie stało i tak nie stanie się i obecnie. Dlatego bezkarnie mogą ukazywać się Strażnice podobne do omawianej. Chęć wiary w to, że jest się w „organizacji Bożej”, jest silniejsza niż wymowa faktów, a przywódcy z Brooklynu od dawna już o tym wiedzą i wykorzystują ów psychologiczny mechanizm bezlitośnie. Kto wie, jak długo jeszcze...
"Człowiek zostaje przyjęty do kościoła za to w co wierzy, a wykluczony za to, co wie" - Mark Twain