środa, 25 czerwca 2014

Kto ma rację - Biblia czy Strażnica - krótka analiza interpretacji Towarzystwa Strażnica na przełomie lat 2006/2007

Jakże szybko posuwa się naprzód odstępstwo organizacji Towarzystwa Strażnica od czystej wody prawdy, pochodzącej z Biblii! Dwa główne nurty – powiązane ściśle ze sobą – tj. doktryna o rzekomym rozpoczęciu mesjańskiego Królestwa w 1914 toku i pomyślnym osądzeniu „niewolnika” w latach 1918-1919 są z coraz większą natarczywością wtłaczane do głów i serc ŚJ. Łączy się to z niebywałą arogancją i pewnością siebie pisarzy.    O odstępczym kierunku, zmierzającym w stronę sekciarstwa, świadczy też wysokie mniemanie o sobie tzw. „pomazańców”, uważających się za tych, którzy zaszczycają swoim istnieniem „drugie owce” i wyrażających swoje wątpliwe interpretacje za pomocą dawno już wyświechtanych i skompromitowanych przez rzeczywistość zwrotów stylu „dobitne dowody wskazują...”, „rozsądny jest wniosek...” itp. Większość ŚJ, którzy patrzą w Strażnicę jak przysłowiowa „sroka w kość”, nie potrafi dostrzec kryjącej się za tym wszystkim najzwyklejszej manipulacji, mającej zapewnić i utrzymać wygodną pozycję CK, które już dawno samozwańczo zdążyło ogłosić się reprezentantem „wiernego niewolnika”. Jakże  gorzko i na czasie wydają się brzmieć słowa apostoła Pawła z 1 Listu do Koryntian 4:6-8: „Nie wychodźcie poza to, co jest napisane” — abyście każdy z  osobna nie byli nadęci na korzyść jednego, a  przeciwko drugiemu. Bo kto sprawia, że się różnisz od drugiego? I  cóż masz, czego byś nie otrzymał? A  jeśli istotnie otrzymałeś, to dlaczego się chełpisz, jak gdybyś nie otrzymał? Już się nasyciliście? Już jesteście bogaci? Już zaczęliście bez nas królować? i  obyście zaczęli królować, abyśmy również my z  wami królowali”.         

Zobaczmy zatem, z czym TS wchodzi w rok kalendarzowy 2007 i jak kończy rok 2006:

Za pośrednictwem swego ducha Jehowa ‘przebywa i się przechadza’ wśród pomazańców
(2 Kor. 6:16). Nieustannie kieruje swoim ‘wiernym niewolnikiem’ (Mateusza 24:45–47). „Drugie owce” zaś cenią sobie zaszczyt współdziałania z gronem pomazańców (Jana 10:16, Mateusza 25:37–40).

Strażnica z 1. 11. 2006 r., 1 art. do studium, akapit 11

 Jehowa nieustannie kieruje swoim ‘wiernym niewolnikiem’. To dopiero ciekawostka! Pomijając już fakt, że Panem „niewolnika” jest raczej Jezus, należałoby zapytać, jak to „nieustanne kierownictwo” Jehowy uwidacznia się w praktyce? Czy miałyby świadczyć o nim zmieniające się poglądy (często tam i z powrotem) na temat tożsamości „władz zwierzchnich”, czasu (lub nawet daty) powrotu Pana, zmartwychwstania, przeszczepów narządów, przyjmowania szczepionek, surowicy krwi i jej frakcji itp.? Jak można obciążać Boga odpowiedzialnością za swoje rozliczne błędy? Co zaś do „zaszczytu”, o którym zarozumiale piszą wydawcy Strażnicy, mając oczywiście siebie na myśli (bo przecież tak naprawdę przeciętny głosiciel w wyjątkowych wypadkach ma możliwość  współdziałania z pomazańcami), to chyba lepiej byłoby poczucie „zaszczycenia” pozostawić tym, którzy wg TS powinni je odczuwać, a nie sugerować go czytelnikom, wszczepiając im tym samym wrażenie przynależności do jakiejś niższej „klasy”. Jakże bardzo przypomina to postępowanie przywódców judaizmu z I w. n.e. opisanych w ewangeliach!  

W tej samej Strażnicy czytamy:
Jehowa odpowiednio wykwalifikował chrześcijan namaszczonych duchem, żeby „byli sługami nowego przymierza" (2 Koryntian 3:5, 6). Powierzył im obowiązek głoszenia „dobrej nowiny o Królestwie" oraz 'czynienia uczniów z ludzi ze wszystkich narodów' (Mateusza 24:14; 28:19, 20). Pomazańcy wiernie wywiązują się z tego zlecenia, toteż miliony ludzi dają posłuch dobrej nowinie, niejako mówiąc do nich: „Pójdziemy z wami, bo słyszeliśmy, że z wami jest Bóg" (Zachariasza 8:23). Takie osoby z radością pracują dla namaszczonych „sług naszego Boga” jako duchowi „rolnicy i hodowcy winorośli”. W ten sposób drugie owce wydatnie wspierają pomazańców w tym ogólnoświatowym dziele.
Strażnica z 1. 11. 2006 r., 1 art. do studium, akapit 14

Świadomie czy nie – pisarze literatury ujawnili w powyższym zdaniu swoje faktyczne cele bądź pobudki. Przeczytajmy jeszcze raz: Takie osoby z radością pracują dla namaszczonych „sług naszego Boga” jako duchowi „rolnicy i hodowcy winorośli”. Zastosowano tu chybioną, kompletnie prywatną (ale CK ma do tego prawo) interpretację słów z Księgi Izajasza 61:5,6: „I staną obcy, i  będą paść wasze trzody, a cudzoziemcy będą waszymi rolnikami i  hodowcami winorośli. Wy zaś będziecie zwani kapłanami Jehowy; będzie się o  was mówić, że jesteście sługami naszego Boga. Będziecie spożywać zasoby narodów i  będziecie się chlubić ich chwałą.”
Z powyższych słów wyraźnie wynika, ze trzody opisane w proroctwie Izajasza są własnością ludzi. Tymczasem chrześcijanie stanowią „trzodę Bożą” (Dz. Ap. 20:28).
W tej wątpliwej wartości interpretacji pisarze TS powinni pójść do końca i stwierdzić zgodnie z Księgą Izajasza), że ci, którzy nie są „pomazańcami” są dla CK „obcymi” i „cudzoziemcami”. Nie można ich też nazwaćsługami naszego Boga”, bo przecież według proroctwa są nimi jedynie „kapłani”. Tak więc, drodzy bracia z CK, „drugie owce” będą wam niewątpliwie wdzięczne, że tak jasno pokazaliście im, gdzie jest ich miejsce w organizacji, a sami przyznaliście wreszcie, że tak naprawdę trzodę Bożą uważacie za swoją.

A teraz przeczytajmy, jakież to „nowe światło” rozbłysło w noworocznej Strażnicy:

Kiedy miało nastąpić owo pierwsze zmartwychwstanie? Istnieją dobitne dowody na to, że już się odbywa. Porównajmy na przykład dwa rozdziały Księgi Objawienia. Zacznijmy od rozdziału 12. Opisano tam, jak wkrótce po objęciu tronu Jezus Chrystus, wspierany przez świętych aniołów, toczy wojnę z Szatanem i demonami (Objawienie 12:7-9). Na łamach tego czasopisma niejednokrotnie wskazywano, iż walka ta rozpoczęła się w roku 1914. (...). Rozsądny jest zatem wniosek, że pomazańcy, którzy umierają przed Armagedonem,są wskrzeszani w okresie między rokiem 1914 a samym Armagedonem.
Czy można dokładniej ustalić, kiedy się rozpoczęło pierwsze zmartwychwstanie? Ciekawą wskazówkę zawiera Księga Objawienia 7:9-15, gdzie apostoł Jan opisał wizję „wielkiej rzeszy, której żaden człowiek nie zdołał policzyć”. Tożsamość tej grupy wyjawił Janowi jeden z 24 starszych, wy obrażających 144 000 współdziedziców Chrystusa wyniesionych do chwały niebiańskiej (Łukasza 22:28-30; Objawienie 4:4). Jan także spodziewał się żyć w niebie. Ponieważ jednak w trakcie rozmowy z tym starszym wciąż przebywał na ziemi, więc w tej wizji wyobrażał pomazańców żyjących na naszym globie, którzy jeszcze nie otrzymali nagrody niebiańskiej.
Jaki zatem wniosek można wyciągnąć z faktu, że jeden z 24 starszych odsłonił Janowi tożsamość wielkiej rzeszy? Wygląda na to, że wskrzeszeni członkowie grupy 24 starszych mogą obecnie uczestniczyć w przekazywaniu prawd Bożych. Dlaczego ta informacja jest istotna? Ponieważ poprawne zrozumienie, kim jest wielka rzesza, wyjawiono namaszczonym sługom Bożym na ziemi w roku 1935. Skoro tę ważną prawdę przekazał jeden z 24 starszych, musiał zostać wskrzeszony do życia w niebie najpóźniej w roku 1935. Z tego by wynikało, że pierwsze zmartwychwstanie rozpoczęło się między rokiem 1914 a 1935. Czy jego początek da się ustalić jeszcze dokładniej? W tym miejscu warto rozważyć coś, co można uznać za biblijną analogię. Jezus Chrystus został namaszczony na przyszłego Władcę w Królestwie Bożym jesienią 29 roku n.e. Trzy i pół roku później, wiosną 33 roku, zmartwychwstał jako potężna osoba duchowa. Czy można zatem przyjąć, że skoro Jezus zasiadł na tronie jesienią 1914, to jego wierni namaszczeni naśladowcy zaczęli powstawać do życia trzy i pół roku później, wiosną 1918 roku? Istnieje taka możliwość. Chociaż nie znajduje bezpośredniego potwierdzenia w Biblii, pozostaje w zgodzie z wersetami wskazującymi, że pierwsze zmartwychwstanie zaczęło się odbywać wkrótce po rozpoczęciu się obecności Chrystusa. Na przykład apostoł Paweł napisał: „My, żyjący, którzy pozostaniemy przy życiu aż do obecności Pana [nie zaś do końca jego obecności], w żaden sposób nie wyprzedzimy tych, którzy zapadli w sen śmierci; ponieważ sam Pan zstąpi z nieba z nakazującym wołaniem, z głosem archanielskim oraz z trąbą Bożą i ci, co umarli w jedności z Chrystusem, powstaną pierwsi. Potem my, żyjący, którzy pozostaniemy przy życiu, będziemy wraz z nimi porwani w obłokach, aby spotkać Pana w powietrzu; i tak zawsze będziemy z Panem" (l Tesaloniczan 4:15-17). Tak więc namaszczeni chrześcijanie, którzy zmarli przed rozpoczęciem się obecności Chrystusa, zostali wskrzeszeni do życia w niebie wcześniej niż ci, którzy doczekali jej żywo. Oznacza to, że pierwsze zmartwychwstanie zaczęło się w początkowym okresie obecności Chrystusa i odbywa się w jej trakcie (l Koryntian 15:23). Nie nastąpiło w jednym momencie, lecz jest rozłożone w czasie.

Strażnica z 1. 1. 2007 r., 2 art. do studium, akapity 9 – 13

Gdy czyta się powyższe wywody, na myśl przychodzą słowa apostoła Pawła zapisane w 2 Tes. 2:11. Brzmią one (wg przekładu BW): „I dlatego zsyła Bóg na nich ostry obłęd, tak iż wierzą kłamstwu”. Trwający najwyraźniej po dziś dzień kult drugiego prezesa TS Josepha Rutherforda w połączeniu z upartym trzymaniem się na przekór Biblii i historii doktryny o rozpoczęciu się „obecności Chrystusa” w roku 1914, doprowadził w istocie CK do „ostrego obłędu”. Nie mając w zanadrzu żadnych faktycznie przekonujących bądź nowych wyjaśnień, a chcąc podtrzymać wrażenie posiadania specjalnego statusu „kanału łączności” z Bogiem, CK publikuje pseudoduchowe „wykładnie” w stylu powyżej zacytowanych wywodów. Roi się w nich od błędów. Omawiając je, miejmy w pamięci zdanie ze Strażnicyz 1. 11. 2006 r.: „Jehowa nieustannie kieruje swoim ‘wiernym niewolnikiem’”              

1. Przeczytajmy, co dokładnie zawierają słowa z 7 rozdziału Apokalipsy, wersety 13 –17:

 I  odezwał się jeden ze starszych, i  rzekł do mnie: „Kim są ci ubrani w  białe długie szaty i  skąd przyszli?” Zaraz więc powiedziałem mu: „Panie mój, ty to wiesz”. A  on rzekł do mnie: „Są to ci, którzy wychodzą z  wielkiego ucisku i  wyprali swoje długie szaty, i  wybielili je we krwi Baranka. Właśnie dlatego są przed tronem Boga i  dniem i  nocą pełnią dla niego świętą służbę w  jego świątyni; a  Zasiadający na tronie rozpostrze nad nimi swój namiot. Nie będą już więcej głodować ani już więcej pragnąć ani nie porazi ich słońce ni żadna spiekota, ponieważ Baranek, który jest pośrodku tronu, będzie ich pasł i  poprowadzi ich do źródeł wód życia. A  Bóg otrze z  ich oczu wszelką łzę”.  

Nawet gdyby przyjąć, że doktryna o roku 1914 jest zasadna, to z wypowiedzi „starszego” wyraźnie wynika, że mówi on o końcowym rezultacie uznania przez Boga ludzi za godnych znalezienia się w „wielkiej rzeszy”. Dowodzą tego słowa: „Są to ci, którzy wychodzą z  wielkiego ucisku”, a więc nie ci, których sędzia Rutherford uznał w 1935 roku za „lud wielki”. Prawdopodobieństwo, że ktokolwiek ze wskazanych przez Rutherforda osób dożyje „wielkiego ucisku” (jeżeli w ogóle jeszcze jacyś żyją) jest niezwykle nikłe, a przecież mają to być ci, którzy żywo z niego wychodzą. Zadufany w swoja mądrość sędzia Rutherford publikował w tamtym czasie broszurę „Miliony obecnie żyjących nigdy nie umrą”, której już sam tytuł pokazuje, jak dalece się mylił. Powtórzmy jeszcze raz: Decyzja o zakwalifikowaniu kogoś przez Boga do „wielkiej rzeszy” nie jest decyzja ludzką. „Starszy” z 7 rozdziału Objawienia nie wyjawia Janowi czasu podania interpretacji do głowy prezesa TS, lecz końcowy wynik osądu Jehowy. Świadczą o tym również słowa z Apokalipsy 7:9:

„(...) Wielka rzesza, której żaden człowiek nie zdołał policzyć (...)”. Świadkowie Jehowy, trwający przy wersji Rutherforda, który skojarzył Ewangelię Jana 10:16 z 7 rozdziałem Apokalipsy, skrupulatnie liczą swoje szeregi, dając na łamach literatury niejednokrotnie do zrozumienia, że tylko oni są i będą uznani za wielką rzeszę.
Kto ma rację – Biblia czy literatura TS?     

2.  Aby „uzasadnić” powyższe rozumowanie, autorzy artykułu wpadli na ciekawe pomysły. Zacytujmy: „Jan wyobrażał pomazańców żyjących na naszym globie, którzy jeszcze nie otrzymali nagrody niebiańskiej”. Skąd wynika pewność, że Jan w ogóle kogoś wyobrażał?
Na pewno w każdym razie nie z Biblii. Następnie czytamy: „Wygląda na to, że wskrzeszeni członkowie grupy 24 starszych mogą obecnie uczestniczyć w przekazywaniu prawd Bożych.(...) Skoro tę ważną prawdę przekazał jeden z 24 starszych, musiał zostać wskrzeszony do życia w niebie najpóźniej w roku 1935. Z tego by wynikało, że pierwsze zmartwychwstanie rozpoczęło się między rokiem 1914 a 1935”  Tylko że ani „obecność” Pana nie rozpoczęła się w roku 1914, ani wypowiedź „starszego” nie może dotyczyć roku 1935!
W dalszej części artykułu pisarze wpadają w zgoła nieprawdopodobną pułapkę niezgodności własnej interpretacji z Pismem Świętym. Oto dowiadujemy się, że istnieje jakiś kres obecności Pana! Tak przecież wynika ze zdania w nawiasie kwadratowym, dodanego przez pisarzy literatury do natchnionego tekstu z 1 Tes. 4:15–17. Ma ono służyć utrwalaniu błędnej nauki, że „obecność” i „zstąpienie” Pana trwają od roku 1914 i ze Jezus – o czym również czytamy w artykule – „zasiadł na tronie jesienią 1914 roku”.
W rzeczywistości obie te rzeczy są kwestią przyszłości! Przecież dopiero wtedy Jezus rozpocznie „obecność” jako Król 1000-letniego mesjańskiego Królestwa. Natomiast Królem niebiańskim jest nie od roku 1914, ale od 33 n.e., o czym świadczą choćby słowa  zapisane w Obj. 2:27 czy 3:21.
Kto ma rację – Biblia czy literatura TS?  

3.  Mania w doszukiwaniu się analogii prowadzi też autorów artykułu do wniosku, że „wierni namaszczeni naśladowcy zaczęli powstawać do życia trzy i pół roku później, wiosną 1918 roku” Przyznają wprawdzie, że „taki pomysł nie znajduje bezpośredniego potwierdzenia w Biblii”, czytamy jednak, że „pozostaje w zgodzie z wersetami wskazującymi, że pierwsze zmartwychwstanie zaczęło się odbywać wkrótce po rozpoczęciu się obecności Chrystusa”. 
Cały wywód Strażnicy bazuje więc na błędnych założeniach   w celu podtrzymania wiary 
w doktryny, których istnienie zapewnia CK bezpieczne trwanie na swoich pozycjach.
Do czasu!      

„Jehowa nieustannie kieruje swoim ‘wiernym niewolnikiem’” (????????)

Zob. też:  "Nauka ich szerzyć się będzie jak gangrena"


"Człowiek zostaje przyjęty do kościoła za to w co wierzy, a wykluczony za to, co wie" - Mark Twain