Kogo to ma przekonać?
Towarzystwo Strażnica swoimi publikacjami udowadnia, że zatrzymało się już zupełnie w czasie. Publikuje artykuły, które nawet jeśli zawierają po części słuszną argumentację, nie zdołają przekonać nikogo, kto choć trochę zna Biblię, historię i – o zgrozo – korzysta z Internetu. Przykłady takiej płytkiej argumentacji można dostrzec chociażby w dwóch artykułach opublikowanych w Strażnicy z 1.04.2012 r. Pierwszy z nich nosi tytuł „Ewangelie apokryficzne – skrywana prawda o Jezusie?”. Zaznaczam, że generalnie zgadzam się z tezami artykułu, a zapoznawszy się kilka lat temu z tzw. „ewangelią Judasza” (a raczej jej strzępami, jako że tyle w rzeczywistości ocalało), uważam, że nazywanie tego wytworu gnostyckiej sekty Kainitów (już samo wybranie na „patrona” pierwszego mordercy w dziejach ludzkości dyskwalifikuje ową grupę) „ewangelią” graniczy z bluźnierstwem. Jezus przedstawiony tam jako szydzący i wyśmiewający się z apostołów, a obdarzający największym zaufaniem Judasza, w niczym nie przypomina Syna Bożego opisanego w ewangeliach kanonicznych. W Ewangelii Mateusza 26:24 czytamy wypowiedź Mistrza o Judaszu: „Lepiej byłoby dla tego człowieka, gdyby się nie narodził”. A w Ewangelii wg Jana 17:12 Jezus nazwał go „synem zatracenia”.
Wróćmy jednak do argumentacji artykułu, pamiętając, że każda Strażnica z początkową datą miesiąca ma trafiać do „szerokich mas”. Czy trafi do nich takie np. zdanie:
Chociaż istniały inne pisemne relacje o Jezusie, to tylko te cztery Ewangelie zostały uznane za natchnione przez Boga i weszły do kanonu biblijnego.
Czy człowiek nieznający Pisma Świętego, a więc nie umiejący dostrzec przewagi treści ewangelii kanonicznych nad apokryficznymi, w dodatku „nakarmiony” informacjami o sensacyjnych odkryciach w stylu „ewangelii” Judasza, może zostać przekonany powyższym argumentem?
Przecież zażąda przedstawienia dowodu na to, że Bóg uznał cztery kanoniczne ewangelie za natchnione i co wtedy? Czy ktoś słyszał głos Boga w tej sprawie?
Następna sentencja:
Ostatecznie ewangelie apokryficzne uznano za zbyt groźne, by je czytać lub choćby posiadać.
Kto uznał te „ewangelie” za zbyt groźne? Artykuł nie precyzuje. Mało tego – każdy, kto zna historię religii (i nie tylko) wie, że na indeksach „ksiąg zakazanych” często znajdowały się pozycje zawierające prawdę „groźną” dla twórców owych indeksów. Czytelnik „z zewnątrz” natknąwszy się na „argument” w stylu powyżej cytowanego może pomyśleć, że widocznie owe „ewangelie” apokryficzne „ukryto” (zgodnie z wyjaśnieniem słowa „apokryficzny” podanym w przypisie do artykułu) dla jakichś niskich celów, a nie z powodu ich „niekanoniczności”. W artykule w dalszych akapitach omówiono pobieżnie niektóre fałszywe nauki przedstawione w apokryfach, ale zawsze będzie można wysunąć zarzut, że są to dywagacje na temat fragmentów wyrwanych z kontekstu całości. Jedyną metodą przekonania zwolennika apokryfów (zakładając jednocześnie jego szczerość) jest przestudiowanie z nim biblijnych Ewangelii oraz apokryfów i ukazanie mu sprzeczności między księgami kanonicznymi a chcącymi za takie uchodzić. Takie działanie wymaga jednak wysiłku umysłowego, a z tym jest coraz większy problem, jako że trwa atak przeciwko zdobywaniu wyższego wykształcenia, a także nasiliła się „czystka” w celu wyeliminowania z organizacji myślących, inteligentnych ludzi (to nie przesada, wiem co piszę!).
Artykuł powyżej omawiany zadowoli ogół Świadków Jehowy ufających „kanałowi łączności”, ale nie pomoże nikomu wnikliwemu spoza społeczności.
W całkowite zażenowanie wprawił mnie artykuł – a raczej fikcyjna rozmowa – między siostra Kariną, a panią Bożeną, zamieszczona w artykule pt. „Porozmawiajmy o Biblii – czy Jezus jest Bogiem”. Zacznę od tego, że w rozmowie zalecane jest przyjęte już od lat prymitywne spoufalanie się z rozmówcą:
Mam na imię Karina, czy mogłabym poznać pani imię?
Zaznaczam, że obca całkowicie jest mi nauka o Trójcy. Nie sądzę jednak, aby było możliwe przekonanie kogokolwiek, kto choć trochę zna Biblię, w sposób pokazany w artykule ze Strażnicy. Dlaczego? Otóż „rozmówczyni” w opisywanym artykule jest ciemna jak tabaka w rogu, nie zna żadnych właściwie wersetów z Pisma Świętego. Przeczytaj, drogi Czytelniku, wspomniany artykuł – i pomyśl, jakie wersety może podać pani Bożena na następnej, umówionej z siostrą Kariną wizycie, gdy w tzw. międzyczasie odwiedzi księdza.
A oto kilka przykładów (wszystkie wersety cytowane z Przekładu Nowego Świata):
Bo narodziło się nam dziecko, syn został nam dany; a na jego barkach spocznie władza książęca. I będą go zwać imieniem Cudowny Doradca, Potężny Bóg, Wiekuisty Ojciec, Książę Pokoju. (Izaj. 9:6).
"Oto, co rzekł Jehowa, Król Izraela i jego Wykupiciel, Jehowa Zastępów: 'Ja jestem pierwszy i ja jestem ostatni, a oprócz mnie nie ma Boga (Izajasza 44:6)
w porównaniu z
A gdy go ujrzałem, upadłem u jego stóp jak martwy. On zaś położył na mnie swą prawicę i rzekł: "Nie bój się. Jam jest Pierwszy i ostatni” (…) (Apokalipsa 1:17).
"Tyś, Panie, na początku założył fundamenty ziemi i dziełem twoich rąk są niebiosa (Hebr. 1:10). (Jest to niemal dosłowny cytat z Psalmu 102:25).
Żaden człowiek nigdy nie widział Boga; jednorodzony bóg, który zajmuje miejsce u piersi Ojca, ten dał co do niego wyjaśnienie. (Ewangelia Jana 1:18).
Oczywiście te i podobne im wersety da się wyjaśnić w rzeczowej rozmowie. Ponieważ jednak omawiany artykuł ze Strażnicy nawet nie próbuje ich przywoływać, tym samym ewentualny głosiciel staje się bezbronny wobec „uzbrojonego” w pozornie „trójcowe” argumenty rozmówcy. I choć argumenty podane w artykule są zasadniczo poprawne, zabrakło kilku innych, choćby udowadniających wyższość Boga nad Jego Synem już po wniebowstąpieniu, jak choćby 1 List do Koryntian 11:3 („głową Chrystusa jest Bóg”), 15:28, 29 („sam Syn podporządkuje się temu, który Mu wszystko podporządkował”), czy Objawienie 3:14 („początek stworzenia Bożego”), 3:2, 12 (to „koronne” wersety, poświadczające, że Chrystus jako Król nadal ma „swojego Boga”!).
Dlaczego wersetów tych zabrakło w „rozmowie” Kariny i Bożeny? Jak mówią niektórzy, „Bóg raczy wiedzieć”.
Konkludując – jak mawia mój przyjaciel, literatura WTS to swoista „karuzela” – kręci się ciągle w kółko. Ja jednak sądzę, że jest jeszcze gorzej. Ona już po prostu stoi w miejscu...