W Strażnicy z 15 lipca 2011 roku pisarze Towarzystwa Strażnica przeszli samych siebie. W artykule pod tytułem „Czy usłuchasz wyraźnych ostrzeżeń Jehowy?” z dodanym dla wzmocnienia siły „biblijnej” argumentacji tekstem z Księgi Izajasza 30:21 – „To jest ta droga. Chodźcie nią” - publikują pod szyldem Boga własne, znane i wielokrotnie powtarzane zalecenia dotyczące unikania tzw. „odstępców”. Oczywiście największym zagrożeniem dla czystości zboru chrześcijańskiego nie jest wcale ani niemoralność, ani skłonność do kradzieży (czytaj: kleptomanii), ani też pijaństwo (czytaj: alkoholizm). Nie jest nim też skrzętnie skrywana przez Biuro Główne baza pedofilów, co ujawnił były nadzorca, Bill Bowen wraz z siostrą Barbarą Anderson, mającą 42-letni staż w „prawdzie” i 9-letni w Departamencie Pisania literatury w brooklińskim Betel, a bezpardonowo usuniętą ze społeczności pod pozorem tzw. „szerzenia podziałów” (o tym można przeczytać tutaj). Największym zagrożeniem dla „jedności” Towarzystwa i jego fanów nadal pozostaje... wolność chrześcijańska. Jej ostatni bastion w postaci tzw. studium książki (przepraszam, tj. „studium Biblii za pomocą książki”) został obalony przed trzema laty przez zlikwidowanie tego zebrania, na które podobno wcześniej zapraszał sam Jehowa (tak zawsze mówiono podczas „obsługi”). Ponieważ po zebraniu często prowadzono ożywione dyskusje i posuwano się do np. skandalicznego procederu badania zasadności sposobu oddania niektórych wersetów w Przekładzie Nowego Świata (o czym pisałem w „Sekciarskiej skrzynce pytań”), ukrócono tę „haniebną” praktykę, dołączając owo studium do zebrania szkolno-służbowego. Ponieważ jedynie organizacja, jak nadmienia artykuł „od dawna zaspokaja nasze duchowe pragnienie, dostarczając czystej i orzeźwiającej wody prawdy” (choćby wczorajsza „prawda” okazała się dzisiejszym fałszem), wszelkie dyskusje na temat tej „wody prawdy” są niepotrzebne, zaś – o zgrozo! – artykułowanie jakichkolwiek wątpliwości na ten temat to tendencje odstępcze. Dla dobra „potulnych” bieżąca Strażnica szeroko więc omawia w kilku artykułach, jak, kogo i czego należy bezwzględnie unikać. Po raz kolejny gromi tych, których określa mianem “odstępców”:
Do starszych z Efezu Paweł powiedział: „Spośród was samych powstaną ludzie mówiący rzeczy przewrotne". A Piotr, zwracając się do współchrześcijan, napisał: „Wśród was będą fałszywi nauczyciele". Skąd zatem wywodzą się tacy ludzie? Mogą się pojawić wewnątrz zboru. To odstępcy. Jaki mają cel? Nie zadowalają się jedynie opuszczeniem organizacji, którą być może kiedyś kochali. Jak wyjaśnił Paweł, starają się „pociągnąć za sobą uczniów". Zamiast szukać własnych uczniów, usiłują zagarnąć uczniów Chrystusa. Niczym „drapieżne wilki" chcieliby pożreć ufnych członków zboru — zburzyć ich wiarę i odwieść ich od prawdy (Mat. 7:15; 2 Tym. 2:18).
Podano też definicję odstępstwa:
„Odstępstwo" to odstąpienie od prawdziwego wielbienia Boga, odpadnięcie, wyparcie się, bunt, porzucenie.Odstępcy mogą - jak wyjaśnia Strażnica - ale nie muszą, pojawić się wewnątrz zboru. Owszem nie tylko wewnątrz, ale jak wynika z dalszej części artykułu, na samiutkim wierzchołku tej jakże kochanej niegdyś organizacji.
Odstępcy 'cichaczem wprowadzają' zgubne nauki. Działają potajemnie niczym przemytnicy - niepostrzeżenie zaszczepiają spaczone idee. Podobnie jak sprytny fałszerz próbuje wprowadzić do obiegu podrobione dokumenty, tak samo oni, posługując się „sfałszowanymi słowami", czyli kłamliwymi argumentami, próbują propagować sfabrykowane przez siebie poglądy jako prawdziwe. Upowszechniają „zwodnicze nauki", „przekręcają (...) Pisma", aby pasowały do ich twierdzeń (2 Piotra 2:1, 3,13; 3:16). Wcale nie leży im na sercu nasze dobro. Idąc za nimi, zboczylibyśmy z drogi wiodącej do życia wiecznego.Niechcący twórcy artykułu chcąc wychłostać swoją krytyką byłych współwyznawców, chwycili za “kije-samobije” i spuścili lanie samym sobie. Jakże trafnie opisali powyżej pewne praktyki, a to dzięki temu, że sami z lubością się im oddają. Oto i one w skrócie:
- posługują się „sfałszowanymi słowami” czyli kłamliwymi argumentami, próbując propagować sfabrykowane w bruklińskiej korporacji poglądy jako prawdziwe. (zmieniający się pogląd na znaczenie „pokolenia” to już przykład „kliniczny”... Trzeba też wspomnieć o rozpaczliwej obronie roku 607 p.n.e. jako rzekomej daty zburzenia starożytnej Jerozolimy; obronie nie tylko wbrew faktom naukowym, ale przede wszystkim wbrew samej Biblii – wystarczy dobrze przyjrzeć się Księdze Zachariasza 1:12, 7:5). Zob też tutaj.
- Upowszechniają „zwodnicze nauki”, „przekręcają (...) Pisma”, aby pasowały do ich twierdzeń (2 Piotra 2:1, 3, 13; 3:16). Wystarczy choćby wymienić wyrwany z kontekstu Drugiego Listu Jana zakaz „pozdrawiania” tak, aby pasował do polityki shunningu stosowanej przez Towarzystwo (2 Jana 10). A o Sodomitach, którzy najpierw mieli zmartwychwstać (pierwsze wydanie książki „Żyć wiecznie”), a potem jednak nie (drugie wydanie tej samej publikacji) już nawet lepiej nie wspominać!
- Odstąpili od prawdziwego wielbienia wchodząc w przymierze z ONZ, którą sami przecież określili mianem „ósmej bestii z Apokalipsy”.
Czy Pismo Święte potępia odstąpienie od odstępcy?
To, co oznajmia akapit 9 artykułu „Czy wszedłeś do odpoczynku Bożego” w tej samej Strażnicy, powinno tym, którzy podają się za przedstawicieli „niewolnika wiernego i roztropnego” ukazać bezsens tej uzurpacji.
W czasach nowożytnych nieraz otrzymywaliśmy uaktualnione informacje dotyczące pewnych nauk biblijnych. Nie powinno nas to niepokoić — powinno raczej pogłębiać zaufanie do niewolnika wiernego i roztropnego. Gdy jego przedstawiciele zauważają, że zrozumienie pewnych prawd trzeba uściślić lub skorygować, nie powstrzymują się przed wprowadzeniem zmian. Niewolnikowi bardziej zależy na dotrzymaniu kroku zamierzeniu realizowanemu przez Jehowę niż na uniknięciu krytyki w związku z takimi zmianami.
Jeśli ci „przedstawiciele” w którymś momencie zauważają, że ich zrozumienie było fałszywe i trzeba je było skorygować, oznacza to tym samym, że nigdy nie było ono “pokarmem na czas słuszny”, a podający je nie mógł być „wiernym i roztropnym niewolnikiem” z przypowieści Pana Jezusa. Bóg nie daje nam jako pokarmu czyjegoś fałszywego zrozumienia. Gdyby twórcy i właściciele Strażnicy mieli odrobinę uczciwości, przeprosiliby wszystkich za podawanie jako „pokarmu na czas słuszny” swoich własnych, błędnych poglądów oraz podszywanie się pod przedstawiciela „wiernego i rozumnego niewolnika” i „kanału łączności” (termin zaczerpnięty z filozofii New Age, nigdzie nie występujacy w Biblii). Aby zauważyć całe to matactwo tych właśnie „fałszywych nauczycieli” wystarczy tylko zastanowić się nad wypisywanymi przez nich w obfitości „sfałszowanymi słowami”, nawet bez uciekania się do pomocy pochodzącej spoza organizacji. Gdyby w sądzie jakiś świadek zmieniał swoje zeznania tak, jak Strażnica „uściśla” swoje nauki, zostałby skazany za mataczenie i składanie fałszywych zeznań.W rzeczywistości - o zgrozo - od ponad 100 lat czynią tak twórcy doktryny dumnie zowiący się Świadkami samego Boga Jehowy. Związek Strażnica ze strachu przed obudzeniem się rozumu u swoich poddanych czyni wszystko, aby do tego nie dopuścić:
- (nie)dyskretny zakaz zdobywania wyższego wykształcenia
- zakaz dyskusji w zborach („Skrzynka pytań” z „Naszej Służby Królestwa” z września 2007 r.” )
- zakaz kontaktu z byłymi współwyznawcami zwanymi pogardliwie „odstępcami”.
Akapit 7 omawianego artykułu o fałszywych nauczycielach ostrzega:
Z czym się wiąże unikanie fałszywych nauczycieli? Nie przyjmujemy ich w naszych domach ani ich nie pozdrawiamy. Nie czytamy ich literatury, nie oglądamy programów telewizyjnych z ich udziałem, nie przeglądamy ich stron internetowych ani nie dodajemy komentarzy na ich blogach. Z czego wynika taka stanowcza postawa? Z miłości. Kochamy „Boga prawdy", dlatego nie interesują nas pokrętne nauki, które przeczą Jego prawdomównemu Słowu (Ps. 31:5; Jana 17:17). Kochamy też organizację Jehowy, dzięki której poznaliśmy zachwycające prawdy biblijne —między innymi o imieniu Bożym i jego znaczeniu, o zamierzeniu Jehowy co do ziemi, o stanie umarłych i o nadziei na zmartwychwstanie. Czy pamiętasz, jak się poczułeś, gdy pierwszy raz usłyszałeś o tych i innych wspaniałych rzeczach? Czemuż więc miałbyś zgorzknieć pod wpływem kogoś, kto oczernia organizację, za sprawą której poznałeś te nauki?
Do kompletu zakazów należałoby dołączyć jeszcze zakaz czytania publikacji Towarzystwa Strażnica, ponieważ - jak widać - one najbardziej, jak kije-samobije uderzają w Towarzystwo. I co teraz, jeśli ktoś postąpi w imię powyższych zaleceń, traktując je poważnie? Jeśli „kocha „Boga prawdy" i dlatego nie interesują go pokrętne nauki, które przeczą Jego prawdomównemu Słowu”, to nie pozostaje mu nic innego, jak unikanie treści publikowanych w Strażnicach podobnych do omawianej (a o inne coraz trudniej!). Zaś argument powołujący się na „dług wdzięczności” za niegdysiejsze poznanie podstawowych prawd biblijnych i wynikający z tego jakoby wymóg bezkrytycznego trwania przy „organizacji Jehowy” to granie na emocjach i manipulacja. Te „zachwycające prawdy biblijne” nie pochodzą ani od Russella, ani ani od jego następców, lecz z Biblii i wiele z nich było znanych dużo wcześniej – pomimo rozrostu „chwastów”. Można sobie wyobrazić, że z początkiem II wieku n.e., kiedy to faktyczne, zapowiedziane przez apostołów „odstępstwo” krzewiło się bez przeszkód, a wierni uczniowie chcieli nadal trwać przy prawdzie z Biblii, jak ówcześni odstępczy zawiadowcy „organizacji” (choć wtedy nie istniało takie sformułowanie), nazywani dziś przez historyków „ojcami apostolskimi”, powoływali się na podobne argumenty, jak omawiana Strażnica. Jednak apostoł Jan, w Pierwszym Liście, rozdziale 4, a wierszu 1 zachęca do ustawicznego sprawdzania tego, co dociera do chrześcijanina:
Umiłowani, nie każdej natchnionej wypowiedzi wierzcie, lecz sprawdzajcie natchnione wypowiedzi, czy pochodzą od Boga, ponieważ wyszło na świat wielu fałszywych proroków.
Organizacja Towarzystwa Strażnica nie jest w stanie przedstawić ani jednego wiarygodnego dowodu, który miałby bezspornie potwierdzić, że jest „organizacją Jehowy”. Mimo to po raz kolejny usiłuje wzbudzić zabobonny lęk u czytelników:
Możemy wejść do odpoczynku Jehowy - innymi słowy przyłączyć się do Boga w tym odpoczynku - jeśli będziemy działać zgodnie z realizowanym przez Niego zamierzeniem, w myśl wskazówek podawanych przez Jego organizację.
W końcowych artykułach po raz kolejny zalecono czytelnikom bezwzględne unikanie osób, które, jak to zwykła określać Strażnica, odwróciły się od Boga.
Towarzystwo Strażnica we własnym samouwielbieniu nie jest w stanie dostrzec, że odwrócenie się od Boga to nie to samo, co odwrócenie się od odstępczego nauczania kierownictwa organizacji. Jak pisał poeta „prawdziwa cnota krytyk się nie boi”. Żadne blogi, komentarze na stronach internetowych czy programy telewizyjne nie byłyby zagrożeniem dla pomyślności duchowej Świadków Jehowy, gdyby „prawda” była PRAWDĄ, a tego typu źródła rzeczywiście służyłyby jedynie „oczernianiu” organizacji, jak to usiłuje przedstawić Strażnica, traktując po raz kolejny swoich czytelników jak bezmyślne przedszkolaki nie posiadające rozeznania. Kościół watykański też miał niegdyś indeks ksiąg zakazanych.
Czyż to nie chichot historii?!